Carrot
Właściciel
Dołączył: 05 Lut 2010
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 9:46, 07 Lut 2010 Temat postu: Pierwszy teren by Yarisa |
|
|
Pierwszy teren by Yarisa
Przyszłam do Salinera, który niecierpliwie kręcił się po całym boksie, co jakiś czas dając o sobie znać głośnym rżeniem. Był naprawdę podekscytowany tym, że wiedział, że będzie miał teraz trening. Przywitałam go, chodź nie udało mi się go pogłaskać, ponieważ, gdy zbliżyłam do niego rękę odwrócił się i znowu zaczął maszerować po boksie. Uznałam, że lepiej go nie niecierpliwić i poszłam po sprzęt.
Wróciłam z ogłowiem, szczotkami i ochraniaczami. Zostawiłam wszystko poza boksem i otworzyłam drzwiczki do konia. Zaaferowany rzucił się do drzwi, ale widząc mnie cofnął się lekko. Wyciągnęłam rękę, a ogier wciągnął głośno powietrze w chrapy. Aby pokazać jaki to on jest super podszedł do mnie nie co kuląc uszy, ale z zainteresowaniem. Obwąchał mnie i dał się pogłaskać. Upięłam go do uwiązu i zaczęłam czyścić. Konik jak ręką odjął zachowywał się spokojnie, nie kręcił się i nie odwracał nawet łba. Wyczyściłam go dość szybko bo nie był właściwie bardzo brudny, lekko zakurzony no i kopyta. Po tym założyłam mu ogłowie i zawiązałam mocno uwiąz w miejscu, gdzie normalnie przychodzi siodło z popręgiem, a wiązanie zrobiłam tak, aby z grzbietu móc go ewentualnie docisnąć. Wyszłam z ogierkiem przed stajnię.
Ustawiłam go blisko schodków, a ten jako ciekawskie konisko nie zareagował na nie. Poklepałam go i wsiadłam. Salinero w ogóle nie miał nic przeciwko, może dlatego, że nie czuł ciężaru dodatkowego jakim jest siodło. Dałam mu delikatną łydkę i wyszliśmy w trasę. Trzymałam wodzę w prawej ręce, natomiast lewą trzymałam uwiąz. Przez pewien czas szliśmy spokojnie stępem, ogierek się niczego nie bał, a wręcz wyrażał zainteresowanie wieloma nowymi dla niego rzeczami. Dodałam delikatnie łydki i ruszyliśmy kłusem. Salinero szedł bardzo nie równo, ale ma dość wygodny kłus. Przekłusowaliśmy trochę, ale no moje ciało nie zniesie zbyt wiele odbijania. Po pewnym odpoczynku dla mnie i konia znowu kłus. Konik miał ochotę ruszyć sobie przed siebie byle szybciej, ale nie pozwoliłam mu. Trochę pokłusowaliśmy i znowu stęp. Kiedy Salinero odetchnął przeszłam do kłusa i zagalopowałam. Mogłam się spodziewać bryknięcia, ale to było naprawdę lekkie i bez problemu utrzymałam się na końskim grzbiecie. Dałam mu mocniejszą łydkę za to i dalej bez problemu pogalopowaliśmy. Ma naprawdę wygodny galop. Po tym galopie wykłusowałam go i skierowałam w stronę stajni. Po pewnym czasie przeszłam do stępa i do samej stajni tak szłam.
W stajni zeszłam i zaprowadziłam Salinera do boksu. Tam zdjęłam mu ogłowie, uwiąz z grzbietu oraz wyczyściłam mu kopyta. Na zakończenie poczęstowałam cukierkiem i wyniosłam sprzęt do siodlarni.
Post został pochwalony 0 razy
|
|