Carrot
Właściciel
Dołączył: 05 Lut 2010
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 9:48, 07 Lut 2010 Temat postu: Skoki kl. L/P by Joanne |
|
|
Dziś miałam pojeździć Salinera - konia Carrot . Ogier stoi w mojej stajni więc nie miałam daleko x] . W planach zapisano mi skoki L/P więc tak też pojeździmy. Pogoda była ładna, wiatru prawie nie było więc powozimy się i polatamy na półhali, bo hala z tego co widziałam była przepełniona. Na niewielkich karteczkach rozrysowałam sobie plany parkurów, zalecenia i ostrzeżenia Carr, następnie ruszyłam do stajni. Z siodlarni wyciągnęłam ogłowie angielskie, siodło skokowe, szczotki, ochraniacze, czaprak i w końcu ruszyłam w stronę boksu konia. Ogierki akurat skubały się przyjacielsko, niestety musiałam temu aktowi przeszkodzić. Weszłam do boksu Salinera i pogładziłam go po czole.
-Hej śliczny, dziś trochę pokicamy wiesz? - Powiedziałam i do jego kantara dopięłam uwiąz. Wyprowadziłam kasztana przed boks i uwiązałam, następnie razem z Carrot zaczęłyśmy go czyścić. Młody był w miarę czysty, więc nie trwało to długo, był grzeczny i nie sprawiał problemów. Potem Carr musiała iść, a ja zostałam sama z Salciem. Zaczęłam go siodłać. Wpierw delikatnie założyłam siodło z czaprakiem, potem ochraniacze i na koniec ogłowie. Koń nie sprawiał żadnych problemów, więc sama szybko się wyszykowałam i ruszyliśmy na półhalę.
Na miejscu tradycyjne podciąganie popręgu, ustawianie strzemion i wsiadanie. Dałam ogierowi łydkę i ruszyliśmy stepem swobodnym. Kiedy koń się rozgrzewał widziałam jak w naszą stronę idzie Sky z Erratą. Zaczęłam pilnować mocniej ogiera, oraz pracować nad zebraniem, ustawieniem, wyginaniem więc wykonywaliśmy liczne półwolty, wolty, slalomy etc. Salinero zachowywał się ładnie, choć Errata wyraźnie skupiła jego uwagę. Dałam więc o sobie znać mocniejszą łydką i dosiadem. Od razu uszy konia w moją stronę i skupienie na tym, co będziemy robić. Podczas pracowania nad uwagą konia i jego dążnością do przodu w stępie pogadałam trochę z Sky, która też miała zamiar poskakać, i również L-ki. Więc zadowolone rozdzieliłyśmy się i już skupiłam się na koniu, który wciąż uważnie mnie słuchał. Pogładziłam go lekko po szyi i ruszamy kłusem. Salek ładnie reagował na minimalne pomoce, był bardzo przyjemnym do jazdy koniem. W kłusie wpierw trochę luziku, potem praca. Pozbieraliśmy się, weszliśmy na ładny kontakcik i zaczęliśmy wyginania. Sky z Erratą zaczęły kłusować, co wyglądało ciekawie, bo kobyłka miała wyraźnie sporo energii, więc co jakiś czas sobie podbrykiwała. Salinero chodził ładnie, nie wykazywał ogierczych zachowań, wręcz przeciwnie, chodził jak stuprocentowy wałach. ładnie się wyginał, starał, a na drągach i cavaletti ślicznie podnosił nogi. W ten sposób rozgrzaliśmy się na obie strony, kicając jeszcze przez malutką kopertkę 35 cm. Ogier ładnie skakał, miał bardzo dobrą technikę. Potem poklepanie i chwilka odpoczynku w stępie. Poczekaliśmy na Sky z Erratą, które nie miały zamiaru długo stępować i wtedy zgodnie, w tą samą stronę, żeby się nie pozderzać ruszyłyśmy wpierw kłusem, następnie ja zagalopowałam i uciekłam trochę dalej, potem Sky na Erracie, która bryknęła soczyście kilka razy i już spokojnie galopowała. Salinero ładnie chodził, miał wygodne chody, starał się. Bryknął sobie ze 2 razy i po 3 okrążeniach do kłusa, zmiana kierunku i znów galop. Tu też było kilka lekkich bryknięć, które zignorowałam, może ogier po prostu miał dużo energii, lub nie wiem...nowe miejsce tak na niego działało x] Przegalopowaliśmy i rozgrzaliśmy się na tą stronę, następnie ponowna zmiana kierunku i galop. Zrobiliśmy jedno zwykłe okrążenie, potem woltę i najeżdżamy na drągi, które przechodząca obok Pchełka nam specjalnie przestawiła. Salinero ładnie przez nie przejechał, zarówno za pierwszym jak i drugim, trzecim razem. Potem kilka skoków przez kopertkę, następnie stacjonatkę 45 cm i kłus. Salcio fajnie skacze, ma talent. Zmieniliśmy kierunek i to samo na drugą nogę. Szło nam łatwo, w końcu to nie były jakieś duże wysokości, nawet Errata skakała je z sporym zapasem i stoickim spokojem. Następnie do stępa i oglądamy parkur. Nie był zbyt ambitny, ale zawsze był no nie? Na moją prośbę Weronika do krzyżaczka dostawiła drąga, co sprawiło, że mieliśmy teraz stacjonatę 55 cm. Stacjonatę 45 cm podwyższyła na 70 cm i teraz na spokojnie mogłam się przyjrzeć trasie wyciągając karteczkę (parkur 1). Tor był dość skomplikowany, potrzebna była giętkość i mocne wybicia, miałam jednak nadzieję, że sobie zarówno ja z Salinerem jak i Sky z Erratą poradzimy.
Dałam ogierowi lekką łydkę do galopu, na którą bardzo dobrze zareagował i rozpoczynamy przejazd. Pierwsze było doublebarre 50/60 x 40 cm ze wskazówką, z który Salinero sobie bardzo dobrze poradził, wskazówka na niego dobrze działała Na tej samej linii pokonaliśmy stacjonatę 65 cm, która też nie sprawiła problemów. Dość ostry zakręt w lewo i wyprostowanie na oksera 75 x 65 cm, który skoczony nieco niepewnie, ale najazd nam nie wyszedł. No nic. Jak na zawodach jechaliśmy dalej. Wyprostowanie w prawo na szereg skok-wyskok składający się z stacjonaty 80 cm i doublebarre 80/90 x 50. Stacjonata ładnie, doublebarre za słabe wybicie i stuknięcie najwyższego drąga, który jednak na szczęście nie spadł. To trzeba będzie przejechać jeszcze raz. Nad tamtą przeszkodą zrobiliśmy, a przynajmniej mieliśmy zrobić zmianę nogi, która jednak nam nie wyszła. Więc będąc już na ziemi ogier na moje polecenie wykonał ładną lotną i jechaliśmy dalej. Za zakrętem 90° czyhała stacjonata 100 cm. Kasztan wziął ją wysoko, więc skok był z zapasem i bardzo dobrą techniką. Następnie znowu zakręt 90° i wyprostowanie na pierwszy człon szeregu - oksera 100 x 100 cm. Salinero skoczył go przepięknie, dał z siebie wszystko i naprawdę za coś takiego dostałby 10/10 za styl. Następnie stacjonata 110 po jednym foule galopu wyciągniętego. Salinero ładnie skoczył, lekko szurnął jedną nogą po drągu, jednak ani trochę go nie ruszył. Poklepałam i nacieramy na triplebarre 80/90/100 x 80 - ostatni człon szeregu. Kasztanek przyspieszył nieznacznie i mocno się wybił, podczas skoku wyciągając mocno i lądując daleko za przeszkodą. Poklepałam ogiera i lekko w prawo, na stacjonatę z desek 105 cm. Nowa przeszkoda, spora wysokość i zrzutka. Mimo tego pogładziłam konia po szyi, by się nieco uspokoił i wyprostowanie na oksera 100 x 100 ze wskazówką, za którym było doublebarre 95/105 x 50. Salcio ładnie najechał, wybił się mocno i miękko wylądował, następnie po 2 foule tak samo ładnie pokonał doubla. Przejście do stępa i pochwaliłam konia. Chwilka odpoczynku - Sky skakała to samo, tyle, że przeszkody 105 i 110 cm zostały zmniejszone do 100 cm. Dziewczyna z hucułką świetnie sobie radziły, śmigały parkur w zawrotnym tempie, a gdy skończyły ja ruszyłam z Salinerem i jedziemy na szereg doublebarre, które nam nie wyszło. Salinero mocno skoczył oksera, potem zaś tak samo doublebarre, które pokonał tym razem z zapasem. Przejechaliśmy sobie ten parkur do momentu, gdzie była stacjonata 110 po okserze 100 x 100. Wyraźnie koń się rozgrzał dopiero teraz bo obie przeszkody pokonał czysto, bez żadnych huków, szurnięć i innych takich. Pochwaliłam go za to i nacieramy na nieszczęsną stacjonatę z desek. Koń w końcu zaufał mi i spokojnie, z zapasem skoczył przez "groźne coś, co chciało go zjeść" jednak nie zjadło, a kasztan oddał świetny skok z zapasem. Myśląc co jeszcze zrobić postanowiłam ponownie przejechać parkur i wykonać w końcu tą zmianę nogi nad przeszkodą. Ruszyliśmy więc z Salinerem galopem i trochę na czas rozpoczęliśmy przejazd. Pierwsze przeszkody (podwyższone po poziomu klas L/P) poszły nam łatwo, następnie mocny zakręt i okser ślicznie z klasą, stacjonata ładnie i doublebarre. Mocne wybicie nad przeszkodą mającą już 105 cm i moje mocne łydki z lekkim działaniem wodzą, sugerujące, że potem jedziemy w prawo na prawą a nie lewą nogę. Ogier posłusznie wykonał polecenie za co go sowicie nagrodziłam i już jechaliśmy dalej. Stacjonata po staremu, szereg poszedł nam świetnie, koń super się spisywał i było za co go chwalić. Następnie zUa stacjonata z desek pokona już ładnie i spokojnie, potem okser z wskazówką i doublebarre, które nie sprawiły nam problemu.
Pochwaliłam konia i stwierdziłam, że na dziś starczy tych skoków, bo jednak 100/110 cm to trochę sporo jest dla młodego konia. Sky na Erracie jeszcze trenowała skoki, pracowała z klaczką, która chętnie pokonywała każdą przeszkodę. Ja zaś na Salinerze trochę jeszcze pogalopowałam w obie strony i kłus. Już tak całkiem na luzie, spokojnie, we własnym tempie sobie kłusowaliśmy. Po 10 minutach przejście do stępa i 15 minut na ochłonięcie. Sky też jakiś czas później skończyła trening. Zatrzymałam ogiera, zsiadłam z niego, poluźniłam popręg, podpięłam strzemiona i rozpięłam nachrapnik, następnie wracamy do stajni. Kasztanka wesołym rżeniem przywitał Caruso, który akurat był w trakcie czyszczenia. Stanęliśmy obok niego i Carrot, rozsiodłałam konia, założyłam mu kantar do którego dopięłam uwiąz i poszliśmy na myjkę. Tam zlałam Salinerowi nogi, wytarłam ręcznikiem mokrą od potu sierść, następnie odstawiłam do boksu, gdzie dostał jabłko i został zostawiony w spokoju, pewnie Carrot chwilę później się nim zajęła. Ja odniosłam sprzęt, posprzątałam trochę i poszłam do biura, gdzie napiłam się gorącej kawy i zaczęłam załatwiać sprawy papierkowe i po chwili gadać z Carrot o treningu.
Parkur 1
Post został pochwalony 0 razy
|
|