Carrot
Właściciel
Dołączył: 05 Lut 2010
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 12:48, 26 Wrz 2010 Temat postu: Doskonalenie elementow ujezdzeniowych w klasie L by Joanne |
|
|
Ze względu na dużą chęć do pracy postanowiłam pomóc nieco Carrot. Przyjechałam na motorze do WSR Ahora i od razu wpakowałam się do mieszkania dziewczyn z głośnym powitaniem. Zostałam miło przyjęta i już po chwili przebrana już w strój do jazdy konnej szłam do stajni, przywitać się z końmi i jednego z nich przygotować na trening. Pogładziłam wszystkie wystające z boksów łebki, następnie z siodlarni przyniosłam potrzebny sprzęt i wyprowadziłam Talizmana na korytarz. Wałach był chyba czyszczony, jednak dla pewności przeczesałam go miękką szczotą, wyszorowałam kopytka i rozczesałam grzywę i ogon. Gniady był bardzo grzeczny, stał spokojnie i ładnie reagował na moje polecenia. W końcu założyłam mu na nogi owijki, na grzbiet siodło i na koniec kantar zamieniłam na ogłowie. Sama odziałam czapkę, rękawiczki i długi bat, po czym złapałam konia za wodze i wychodzimy na dwór. Było dość chłodno, jednak postanowiłam owinąć się nieco cieplej i pomęczyć Talka na dworze. Stanęłam przy schodkach i dociągnęłam popręg, następnie opuściłam strzemiona i ustawiłam w miarę na moje nogi. Potem wsiadłam na konia i poprawiłam co trzeba.
Gdy byliśmy gotowi przyłożyłam delikatnie łydki i żwawym stępem na czworobok. Gniady nie był zasadniczo zdziwiony innym jeźdźcem na grzbiecie, jednak jego ruchy wydawały się być nieco niepewne, momentami chodził jak na szpilkach. Jednak po dłuższym czasie stępowania rozluźnił się i szedł swobodnym stępem. Czując jego gotowość do pracy zaczęłam nabierać wodze na kontakt i łydkami zachęcać go do zaangażowania zadu. Talek z początku usztywnił się i dopiero po dłuższej jeździe na woltach odpuścił i zaczął reagować na pomoce. Szybko się pozbierał i szedł pięknym, wyrazistym i przejrzystym stępem, tworząc most między zadem a szyją. Ćwiczenia zaczęłam od linii prostych. Z początku były to bardziej wężyki, ale stopniowo, powoli Talizman zaczynał iść po równej, prostej linii. No to próba – wjeżdżamy na linię środkową, zatrzymanie w X. Chwila stania i stęp. Bardzo ładnie, cały czas prosto. Niby proste ćwiczenie, ale spotkałam wiele koni, które po ruszeniu stępem zbaczały a to w lewo, a to w prawo. Gdy zaczęliśmy jeździć po przekątnych musiałam włożyć w pracę więcej siebie. Jeżdżąc żwawym stępem, co chwila korygując linię i chwaląc za każdym udanym przejściu dość szybko osiągnęłam swój cel. Rzeczywiście – Talizman jest spostrzegawczy i chętny do nauki, szybko wszystko pojmuje. Po wjechaniu na ścianę zatrzymałam gniadego i dociągnęłam popręg. Po chwili nabrałam z powrotem wodze i stęp. Zrobiliśmy kilka przejść, 2 razy się cofnęliśmy kilka kroczków (aczkolwiek była to figura ciężka do zrozumienia dla Talka, więc szybko ją sobie odpuściłam) i od lekkiej łydki zakłusowanie.
Wałach szedł płynnym, miękkim i lekkim kłusem, pozbierany, ale ustawiony na zewnątrz. Od razu zaczęłam to korygować działając delikatnie wewnętrzną łydką i wodzami. Dopiero po 2 okrążeniach uzyskałam konia nie tylko pozbieranego, ale i dobrze ustawionego, który od razu dostał pochwałę. Takim kłusem anglezowanym zrobiliśmy kilka okrążeń w jedną stronę, kilka w drugą, 2 koła (w obie strony) i 3 serpentyny. To uelastyczniło gniadego i zachęciło do poprawnych zakrętów i prostych. W pewnym momencie usiadłam w kłus ćwiczebny i jeździmy po przekątnych. Najwyraźniej nie była to mocna strona tego konia. Wpierw wychodziły nam wężyki, jednak dzięki moim wyraźnym łydkom i działaniem wodzą Talizman zaczął ładnie kłusować po każdej prostej, niezależnie gdzie, jak prosto – to prosto. Poklepałam go i jadąc nadal kłusem ćwiczebnym zwolniłam jego tempo. W bardzo wolnym kłusie mała wolta i po chwili mocny, wyciągnięty kłus. Nie sądziłam, że on tak potrafi, więc pochwaliłam, następnie z energicznego kłusa do stępa. Po przejściu Talek szedł za wolno, więc lekko musnęłam łydkami, a ten kłus. Zwolniłam go i dopiero po uzyskaniu żwawego stępa kłus. Ładne przejście od łydki, następnie równie ładne przejście w stęp, który został już energiczny. Chwilę potem zatrzymanie, kilka sekund nieruchomości i stęp. Kilka kroków i kłus. Zmieniłam kierunek i z energicznego kłusa do stój. Udało mi się dobrze dopchać go łydkami i uzyskaliśmy eleganckie, poprawne stój. Chwila w tej pozycji i od nieco mocniejszej łydki kłus. Dość ładne przejście, jednak czegoś mi tu brakowało. Spróbowałam jeszcze raz – zatrzymanie, chwila stania, potem kłus. Noo...tym razem to był porządny kłus! Zaczęłam anglezować. Takim ładnym kłusikiem wyjeżdżamy na duże koło BEB. Niestety, wyszło nam coś a la jajko,więc jeszcze raz. I jeszcze, i jeszcze. Do oporu wałkowałam z gniadym koła w obie strony w każdym miejscu. Dopiero po dłuższym czasie zaczęły nam należycie wychodzić. Pochwaliłam wałaszka i na chwilę do stępa.
Postępowaliśmy na dłuższej wodzy z 5 okrążeń, następnie pozbierałam Talka i kłus. Wjechaliśmy na koło. W jego jednej połowie usiadłam do kłusa ćwiczebnego i w punkcie rozpoczęcia przyłożyłam łydki do galopu. Wałach od razu ruszył spokojnym, zrównoważonym galopem na wprost, skupiony i pozbierany. Zrobiliśmy 2 koła i przejście do kłusa. Od razu wolny kłus i jeszcze raz zagalopowanie. Bardzo ładnie, więc poklepałam i po chwili duże koło w galopie. Okrągłe jak należy, bez utraty rytmu, więc dla utrwalenia (po pochwale) jeszcze jedno, ale w innym miejscu czworoboku. Również ładne, ale bardziej niepewne, choć i tak git. Przejście do kłusa i zmiana kierunku przez przekątną. Ładna prosta, więc pochwała, po chwili usiadłam w kłus ćwiczebny, przejechałam część ujeżdżalni, następnie duże koło w kłusie ćwiczebnym i tuż po nim zagalopowanie z lewej nogi. Talek ładnie ruszył od łydki, następnie musiałam chwilę z nim popracować, bo szedł z głową wygiętą na zewnątrz. Jednak nie zajęło mi to zbyt wiele czasu, więc przejście do kłusa, chwila kłusa i zagalopowanie. Bardzo ładne, więc chwila galopu, 2 duże koła i przeszłam do półsiadu. Ponagliłam wałacha do mocniejszego galopu, dałam luźniejszą wodzę i pozwoliłam chwilę poszaleć. Talek chwilę pogalopował mocniej, potem jednak zwolnił i stwierdziłam, że nie ma zbytniej ochoty na wariacje. Usiadłam w siodło, pozbierałam go i kilka przejść raz do kłusa, raz do stępa i zagalopowania z tych chodów. Tak samo zrobiłam w drugą stronę, lecz doszły też przejścia galop-kłus-stój-stęp-galop. Z początku były nieco trudne dla Talisia, jednak na spokojnie, powolutku szlifowaliśmy je do ideału. W końcu wszystko wychodziło jak powinno, więc do kłusa.
Pokłusowałam z gniadym kilka minut od czasu do czasu robiąc koło, serpentynę czy jakąś inną figurę, potem dałam luźną wodzę i przejście do stępa od dosiadu. Bardzo ładna reakcja konia, więc pochwaliłam sowicie i stępujemy. Rozstępowałam gniadego przez 10 minut i wracamy do stajni.
Rozsiodłałam go przed boksem, na myjce zlałam dokładnie nogi i odstawiłam do domku, gdzie dostał 2 cukierki w nagrodę. Zamknęłam drzwi i poszłam odnieść sprzęt, następnie gładząc wszystkie konie po kolei poszłam do Carrot zdać relację z treningu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|