Carrot
Właściciel
Dołączył: 05 Lut 2010
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 15:51, 10 Lut 2010 Temat postu: Friendly Game |
|
|
Weszłam do stajni. Obejrzałam wszystkie wystające łebki a mianowicie Caruso, potem Sal i na końcu Talizman. Jak widać Wałaszek przyzwyczaił się już do nowego domu bo zaczepiał przyjaźnie Salka. Podeszłam do 2 chłopaków i dałam im po marchewie. Na końcu podeszłam do młodego Talisia. Wałach przyjaźnie trącił mnie nosem i zaczął okupować moje kieszenie w poszukiwaniu smaczków. Wyjęłam z kieszeni marchewkę i dałam do schrupania Talizmanowi. Po chwili poszłam do siodlarni po uwiąz, który powinien się znajdować przy boksie Wałaszka, jednak jakiś intruz go przeniósł. Gdy wróciłam przypięłam uwiąz do kółka od kantara i otworzyłam drzwi od boksu konia. Taliś był dzisiaj jakiś bardzo wesoły i rozpierała go energia. Otworzyłam na roścież boks i pociągnęłam lekko konika za uwiąz dając mu sygnał do wyjścia z boksu. Gniadoch spokojnie wyszedł za mną z boksu i bez problemowo zatrzymał się gdy go o to poprosiłam. Poklepałam Talizmana i poszłam po szczotki. Gdy wróciłam Wałaszek z nudów bawił się czaprakiem Salinera wiszącym przy jego boksie.
- Ej Taliś, nie wolno tak – powiedziałam stanowczo do konia wyjmując z worka szczotkę z włosia.
Zaczęłam czyścić nią Talizmana. Po 10 minutach użerania się z szczotką i sierścią Gniadocha odłożyłam włosiankę i wzięłam zgrzebło. Ponieważ Wałach, jako iż nie ma błota, to też zaklejek nie ma był dość czysty, więc czyszczenie zgrzebłem nie trwało więcej niż 2-3 minuty. Następnie wzięłam kopystkę i stanowczo powiedziałam ‘noga’ schylając się i kładąc rękę na nodze wałacha. Talizman jednak zarzucił łbem i ostrzegawczo podniósł tylną nogę. Byłam zdziwiona zachowaniem konia, bo dotąd był spokojny i posłuszny. Krzyknęłam na Tala i szarpnęłam uwiązem. Następnym razem koń podał mi nogę, a ja w spokoju wyczyściłam kopyto. Po kilku minutach wszystkie kopyta wałaszka były czyste. Poklepałam konika i poszłam do siodlarni zanieść szczotki. Przy okazji wzięłam lonżę, bat, kawecan i moją kochaną czape i rękawiczki. Wróciłam do Talisia i powiedziałam do niego kilka słów, po czym odwiązałam go i wyszliśmy ze stajni. Talizman szedł obok mnie co raz ciekawie rozglądając się [jaki rym :Lol:]. Gdy byliśmy już w połowie drogi zobaczyłam Gniadoszkę, która biegła w moim kierunku prowadząc młodą Arhę. Stanęłam i zaczekałam na Gniadą. Gdy dotarła do nas Taliś oczywiście musiał powąchać się z koleżanką. Konie na pewno się polubiły, a szczególnie Arha przylepił a się do Talizmana. Zaczęłyśmy razem z Gniadoszką gadać i iść w stronę hali. Dziewczyna również szła polonżować młodą na hali, tyle, że my z Talkiem potem jeszcze mieliśmy się zaprzyjaźnić naturalnie, czyli przerobić Friendly Game. Po chwili byliśmy już na hali, gdzie było o wiele cieplej. Gniadoszka poszła w róg i zaczęła lonżować Arhę. Ja złapałam Talisia za kantar i odpięłam uwiąz. Złapałam wałacha za grzywę i nałożyłam na kantar kawecan. Dopasowałam podgardle bo było za luźne i przypięłam do kółeczka od kawecana lonżę. Najpierw szłam obok wałacha z lonżą w dłoni, a potem stopniowo zaczęłam się oddalać od konia, aż lonża była prawie wydłużona na maxa. Cmoknęłam na konia by się nie lenił i podniosłam z podłoża [?] bat. Gdy wałaszek go zobaczył wzdął chrapy i gałki oczne niemal wyskoczyły mu na wierzch. Szybko położyłam bat na ziemię i podeszłam do wałacha, który był przerażony.
- Spokojnie.. nic ci nie zrobię – powiedziałam kojącym głosem do konia, na którego to nie działało
Zachowanie Talizmana obserwowała Gniadoszka, która właśnie szła w naszą stronę razem z Arhą. Pogadałam z nią chwilę i wyjaśniałyśmy wszystkie sytuacje dlaczego Talizman może się tak przeraźliwie bać bata. Po chwili dziewczyna zabrała bat i wyszła razem z karuską z hali. Ja złapałam mocniej Talizmanka za lonżę bo zaczynał się wiercić i rozglądać za batem. Dałam mu cukierka i uznałam, że dalsze lonżowanie nie ma sensu. Więc najpierw poszłam zamknąć dobrze drzwi od hali, a potem zdjęłam kawecan z głowy Talizmana. Wałaszek zaczął urządzać sobie galopady po hali, jednak nadal był bardzo spięty i wystraszony batem. Gdy już długo biegał podeszłam do niego i złapałam za kantar. Przeczesałam palcami jego dość gęstą grzywę i postanowiłam, że Friendly Game nie ma sensu, gdy koń jest nadal wystraszony i spięty. Postanowiłam zastosować masaż T-Touch by wałach się rozluźnił. Stanęłam prostopadle do jego pyska i zaczęłam kreślić palcami po jego pysiu, koło oczu małe kółka. Talizmana długo trzymało zdenerwowanie i był spięty, ale po ok.10 minutach ustąpił i się zrelaksował. Zaczął przymykać oczy, więc uśmiech zaczął malować się na mojej twarzy.
- No kochany, na dzisiaj starczy tego relaksu x] – powiedziałam do konika zabierając ręce z Taliśka
Wałach popatrzył na mnie z oburzeniem, lecz nie przejęłam się tym i pozwoliłam pozwiedzać konikowi halę. Taliś zaglądał we wszystkie możliwe miejsca, co raz to uciekał od ‘czegoś strasznego’, a potem wracał i zapoznawał się z tym na nowo. Po 15 minutach szaleństw cmoknęłam na Talizmana i wyciągnęłam marchewkę. Konik podbiegł do mnie ochoczym kłusem więc się ucieszyłam. Talitek zabrał marchewę i już szykował się do odgalopowania, ale zUa pani Karotka złapała za kantar konika i nie pozwoliła mu nigdzie polecieć. Taliś spokojnie się zatrzymał i tym razem nie protestował więc go poklepałam. Zaczęłam od pyska przyzwyczajać go do mojego dotyku, jednak to nie było potrzebne, bo konik był już przyzwyczajany do tego, podczas masażów T-Touch. Gdy doszłam do uszu zobaczyłam czerwoną plamkę, a gdy przejechałam ręką sprawdzić czy to boli Talisia, wałach zarzucił głową i nerwowo zarżał. Szybko go uspokoiłam i zobaczyłam co mam w kieszeni. Niestety maści na takie otarcia nie miałam, ale konika z pewnością boli tylko w tedy gdy ktoś go dotknie, więc wytrzyma. Potem przeszłam w dotyk szyi – wałach stał spokojnie co jakiś czas wsadzając nosek w moją kurtkę, pod którą w kieszeni bluzy kryła się marchewa, która była na potem więc jej nie wyciągałam. Potem zaczęłam przyzwyczajać Talizmana do mojego dotyku na kłębie, na piersi, pod brzuchem, na brzuchu. Jedynie gdy dotknęłam skóry między przednimi nogami nerwowo zarżał. Więc powiedziałam do niego kilka kojących słów i potem znowu dotknęłam. Był rozluźniony co mnie ucieszyło. Następnie grzbiet – słabizna, ogon. Gdy dotknęłam słabizny wałach odwrócił się w moją stronę więc wstałam i pogłaskałam konika. Uspokoiłam go i znowu zaczęłam go przyzwyczajać do dotyku na słabiźnie. Tym razem efekt był lepszy, ale nie zadowalający. I tak ciągle na przemian – dotykałam i mówiłam kojącym głosem, aż osiągnęliśmy sukces. Wałach stał w bezruchu i był całkowicie rozluźniony. Poklepałam konika i zaczęłam dotykać jego grzbietu. Ponieważ nic się nie działo położyłam ręce na prawej tylniej nodze konika, przy stawie skokowym. Również cały czas stał rozluźniony co bardzo mnie ucieszyło. Poklepałam konika i przejechałam ręką po nodze, dotykając w końcu pęciny, a potem kopyta. Taliś popatrzył się na mnie groźnym wzrokiem gdy dotykałam jego drugą tylną nogę. Zaczęłam mówić spokojnym głosem, aż w końcu osiągnęłam to co było nam potrzebne. Talizman rozluźnił się i zaczął przymykać oczy. Zaakceptował mój dotyk, w miejscu, w którym nie chciał bym go dotykała. Mniej więcej we wszystkich miejscach mogłam go dotykać bez żadnego sprzeciwu, wałach nawet się nie odwracał i nie drgał. Potem zaczęłam dziwnie podskakiwać i krzyczeć, w ogóle wydawać dziwne dzwięki. Wałach popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem i podszedł do mnie. Trącił moją rękę nosem, a ja go przytuliłam.
- No Taliśku, czas pokonać twoje lęki.. razem zdołamy x] – powiedziałam do wałaszka klepiąc go po łopatce i uśmiechając się
Potem jeszcze sprawdziłam, czy mogę mu bez problemu przechodzić za zadem – tak właśnie było. Na koniec przypadło nam zapoznawanie się z batem.. na nowo.. by zobaczył, że to nie jest nic złego. Miałam w planach również folię. Talizman zaczął galopować po hali razem z Resorem, który tutajże wpadł z nową koleżanką – Sonią. Zwierzaki fajnie się bawiły, a Taliś nie zobaczył co robie. Szybko wyjęłam bat i położyłam go na piachu, a na nim kilka soczystych marchewek. Zawołałam Talizmana po imieniu, a ten do mnie przykłusował. Poklepałam konika i popatrzyłam się w stronę bata. Talizman uczynił to samo. Gdy tylko zauważył intruza niepewnie zarżał i zaczął się wycofywać. Podeszłam do niego, a wałach stanął dęba. Rzucił się na mnie, jednak udało mi się wyratować, z naprawdę przerażającej sytuacji... ‘Musisz mi zaufać, nie poddamy się..’ – powtarzałam sobie ciągle w myślach obserwując konia. Na halę weszła Gniadoszka i poprosiłam ją o schowanie bata. Dziewczyna uczyniła moją prośbę a ja uspokoiłam Talizmana. Musiałam przy nim być długo, bo czekałam, aż całkowicie się rozluźni. Po kilkunastu minutach wałach nie stał już z napiętymi mięśniami i na szczęście nie był już tak zdenerwowany. Poszłam po długą linę, do pracy naturalnej. Gdy wróciłam do konika Taliś obwąchiwał właśnie Gniadoszkę, a ta poczęstowała go cukierkiem. Uśmiechnęłam się i ruszyłam w ich stronę. Gniad. wyszła do swoich kunioków, a ja zostałam sama z Talem. Wzięłam linę i zrobiłam pętlę, dość szeroką. Stanęłam przodem do Talizmana patrząc mu głęboko w oczy. ‘Jak zaufasz to zrobisz to teraz, jeśli nie, potem szanse będą nikłe...’ – powiedziałam w myślach. Założyłam mu na szyję pętle i kazałam mu się położyć. Konik zrobił to z niechęcią, ale pocieszyłam go marchewką. Obwinęłam mu nogi.. oczywiście nie zrobiłam tego na siłę, najpierw zastosowałam masaż T-Touch, a potem konik pozwolił sobie zrobić pętle na nogach. Poklepałam go i ciągle mówiłam do niego spokojnym głosem. Zostawiłam konika na chwilę i poszłam po bat nie pokazując go Talizmanowi. Wałach jak przyszedł obwąchał mnie i trącił moją rękę noskiem.
- Jesteś wspaniałym koniem.. – powiedziałam kojącym głosem do Talizmana
Zaczęłam go masować w okolicach oczu i szyi. Wałach zaczął przymykać oczy. Po chwili wzięłam bat i delikatnie pokazałam go Taliśkowi. Wałach zarżał i chciał wstać, ale wiedział, że nie może.
- Uda Ci się, nic ci nie zrobie kochany.. – znów wypowiedziałam kilka słów do konika
Gniady odpuścił. Położył łeb, a ja zaczęłam masować go batem. Jeździłam po jego skórze, a on nic. .. Udało się ! Zaufał, zrozumiał, że nic mu nie zrobię. Przytuliłam się do konika pełna radości. Taliś cicho zarżał, a ja zdjęłam mu pętle z nóg. Odsunełam się i pozwoliłam mu wstać. Taliś pokłusował do mnie a ja pokazałam mu bata. Nie było żadnej negatywnej reakcji.. byłam bardzo zadowolona z Wałaszka. Naprawdę, bardzo dobrze się spisał. Dałam mu marchewke, i przypięłam uwiąz do kantara Gniadego. Wyprowadziłam go z hali.. po chwili zawitaliśmy już w stajni^^ Dałam buziola Talizmanowi, założyłam mu derkę i wpuściłam do boksu, a następnie poszłam zdać wspaniałe nowiny Gniadoszce, robiącej porządek w rzeczach Verruśki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|