Forum  Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Jazda na maneżu + małe (pierwsze) skoki

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Boks I
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Carrot
Właściciel



Dołączył: 05 Lut 2010
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:16, 06 Kwi 2010    Temat postu: Jazda na maneżu + małe (pierwsze) skoki

Jazda na maneżu i pierwsze skoki

- W końcu mamy wiosne - powiedziałam do Gniadoszki szeroko się uśmiechając,po czym wyszłam z domu.
Gdy przekroczyłam próg usłyszałam tylko ‘A, no mamy, ale deszcze mają być niedługo !’ od Gniad. No cóż, ta pogoda to mnie już dobija. Weszłam cichym krokiem do stajni. Kilka koni cicho zarżało, ale chyba wszystkie powystawiały łebki z boksów. Przywitałam się kolejno z każdym koniem po czym wzięłam kantar sznurkowy Talizmana zawieszony na wieszaku. Weszłam do boksu gniadosza i założyłam mu kantarek. Wzięłam uwiąz i przypięłam go do kółka przy kantarze, po czym wyprowadziłam z boksu. Przywiązałam na 2 uwiązy i poszłam po szczotki koniska. Wróciłam do niego ze skrzynką, z której wyjęłam zgrzebło i włosiankę. Szybko uwinęłam się z czyszczeniem sierści gniadego. Kopytka równie sprawnie zostały wyczyszczone. Na koniec wyczesałam jego grzywę i ogon i poszłam ze skrzynką do siodlarni. Odłożyłam szczotki na miejsce i wzięłam siodło, ogłowie z wytokiem, ochraniacze i kaloszki. Dotargałam rząd do Talizmana i wzięłam siodło. Włożyłam je na grzbiet wałacha i dopasowałam, po czym zapięłam popręg. Taliś ciągle się wiercił. Po założeniu siodła wzięłam ogłowie i włożyłam je wałaszkowi. Potem tylko włożyłam na nogi ochraniacze i kaloszki i poszłam do siodlarni zostawiając koniotka. Wzięłam toczek i wróciłam do gniadego. Wyszliśmy ze stajni i wsiadłam przed stajnią na wałacha. Wydłużyłam sobie strzemiona i ruszyliśmy. Wjechaliśmy na parkurek, a Gniada podeszła do ogrodzenia obserwując nas. Zamieniłam z nią kilka słów po czym skupiłam się na walachu. Talizman szedł żwawo i chętnie, nieraz zarzucał głową jednak sporadycznie. Po 5 minutach, które poświęciliśmy na rozciąganie szyi w stępie i skupienie się na ładnym chodzie zaczęłam kręcić ósemki i serpentyny z wałachem. Ćwiczenia wykonywał od niechcenia, szedł wolno i ciągle musiałam go pchać mocno dosiadem. Gdy minęło kolejne 5 minut zaczęłam powoli na prostych poganiać konia do duzo żwawszego chodu. Na prostych szedł bardzo chętnie. Wyjechaliśmy sobie półwoltę i drążki. Oj, tutaj było dużo problemów. Mimo ciągłego popychania go dosiadem i działania łydkami wałach miał mnie w dupie. Traktował drągi jak powietrze i tylko na jednym nie puknął, a ociągał się jak osioł. Jeszcze raz drągi i efekt ten sam, pomimo moich starań. Darowałam mu to i po 15 minutach stępa pozwoliłam mu w końcu zakłusować. Na prostej zebrałam mocniej wodze i przyłożyłam łydki do boków wałaszka. Szybko połapał się o co chodzi i zaraz pędził cholernie szybkim kłusem. Siedziałam ciężko w siodle, próbowałam go zwolnić wszelkimi sposobami – konia to nie ruszało. Wreszcie szarpnęłam za wodze krzycząc głośno na gniadego. Wałach w końcu zwolnił. Poklepałam go i tym razem szedł równym i dobrym tempem. Udało mi się odkryć, że nie wybija jest bardzo miekki. Znowu kręcenie ósemek, serpentyn etc. Wałach ładnie wyjechał wszystkie z ćwiczeń. Poklepanka i odpoczynek - kilka minut stępa. Chciałam z nim przemęczyć te drągi. Nakierowałam go ponownie na drągi, podtrzymując go non stop łydkami. Tym razem puknął tylko jeden raz, ale nadal się lenił. Jeszcze raz.
- Talu, błagam cie ! – krzyknęłam do konika ponownie pchając go łydkami
Tym razem przejechał o niebo lepiej. Poklepałam go i powiedziałam do niego kilka miłych słów. Na prostej zakłusowanie. Wałach świetnie zakłusował i fajnie angażował zad, tym razem zrównoważonym tempem i nie zapylał do przodu jak głupi. Kilka okrążeń kłusa i zaczynamy kręcić serpentyny i ósemki. Talizman wszystkie kombinacje okrążeniowe w kłusie wykonywał świetnie, bez żadnych zmian tempa i kłusował żwawo, ale nie pędził. Po wykręcaniu ósemek i serpentyn znów wjechaliśmy na prostą ścianę, gdzie zwolniłam Gniadego do stępa, a następnie zatrzymałam go. Miałam zamiar poćwiczyć z nim przejścia kłus-stój oraz stój-kłus, tak samo początkowe zebrania. Wałach postawił nóżki w jednej linii, bardzo fajnie. Zebrałam mocno wodze wprowadzając pierwsze kroki do zebrania i podstawienia zadka. Na początku nie chciał spuścić w ogóle głowy w dół, jednak po moich staraniach udało się. Dostał klepanko i powoli stęp. W stępie pierwsze kroki do podstawienia zadu. Zad podstawił mega szybko i ślicznie, co mnie zadziwiło. No cóż, lubi angażować zadek. Poklepanie ponowne i teraz zatrzymanie do stój, w zebraniu. Uczynił to niechętnie, ale grunt, że uczynił. Zachęciłam konia by skupił się na tym co robimy i mówiłam do niego kojącym głosem. Przyłożyłam ponownie łydki do boków konia i wałach zakłusował natychmiastowo i bardzo energicznie. Poklepałam go i potem zrobiliśmy sobie jeszcze kilka takich ćwiczeń. Następnie po wykonaniu tego wszystkiego zwolniliśmy do stępa, na około 3 minuty. Następnie na prostej zakłusowanie. Talizman posłusznie zakłusował, troche leniwym tempem, co było do niego nie podobne. Poklepałam go i zaczęłam mocniej go popędzać. Wałach posłusznie wykonywał to o co go prosiłam więc cały czas go nagradzałam. W koncu przyszedł czas na galop. Talizman zagalopował bardzo energicznie, z dobrej nogi. Uległ i galopował tempem wyznaczonym przeze mnie. Poklepałam go i zrobiliśmy sobie kilka kółek spokojnego galopu. Następnie zrobiliśmy półwoltę i przy tym zmiane kierunku. Dawał się chętnie prowadzić, czasami wieszał się na wędzidle, jednak sporadycznie. Po całych 5 minutach galopu dałam mu wytchnienia i stopniowo zwalniałam go do stępa. Tym razem bez problemu zwolnił. Nagrodziłam go słowami i zauważyłam Gniadoche. Zamieniłam z nią kilka słów i dalej skupiłam się na wałachu. Po odpoczynku nakłoniłam Gniadego do zakłusowania. Ładnie ruszył kłusem więc dostał klepanko. Przejechaliśmy drągi i zagalopowanie. Tym razem oddał wielki bryk i zarzucił łbem, jednak moje polecenie nie zostało spełnione. Tym razem przycisnęłam mocno łydki do boków Talizmana i ponownie nakłoniłam go do zagalopowania. Tym razem wielki dęęb i bryk. Krzyknęłam na gniadego i szarpnęłam wodzami. Koń wściekle prychnął i zaczął znowu robić swoje piękne świeczki.
- Talizman, spokooojnie.. – powiedziałam kojącym głosem do wałacha utrzymując się jeszcze w siodle xd
W końcu się zatrzymał ale jeszcze nerwowo prychał. Poklepałam go i mówiłam do niego ciągle czekając aż się uspokoi. Wałach ciągle patrzył się na krzaki co troche mnie zaniepokoiło. Czyżby się czegoś bał ? I w końcu zobaczyłam efekt jego buntów ! To Trufla przemierzała wielkie krzaki, które się ruszały dzięki niej. Zaśmiałam się pod nosem i zawołałam Trufle. Ponieważ zachowuje się ona jak pies natychmiast przyleciała. Gdy wychodziła Talizman tak wzdął chrapy i wytrzeszczył oczy na widok wielkich i strasznych krzaków, jednak gdy zobaczył co to wyszło z nich uspokoił się i odetchnął z ulgą. Zeszłam z gniadego i wzięłam kotkę na ręce. Talizman powąchał ją z zaciekawieniem i chciał spróbować jej futerka zębami, jednak odgoniłam jego pychola. Kotke położyłam na ziemię, a ta szybko uciekła i wskoczyła na płot od maneżu. Ja zaś wsiadłam z powrotem na wałacha i ruszyliśmy najpierw stepem, a po kilku sekundach kłusem. Talizman ładnie angażował zad co było plusem. Po 2 kółkach żwawego kłusa dałam łydke wałachowi do galopu. Tym razem zagalopował bardzo ładnie i spokojnie. Poklepałam go i przejechaliśmy sobie 2 kółka galopu, po czym naprowadziłam Talizmana na cavaletki, wczesniej poustawiane na moją prośbę przez stajennego. Zrobił to co od niego oczekiwałam. Zrobilismy sobie fajny skok wyskok – trzeba przyznać, ze to pierwsze w życiu skoki gniadego. Poklepałam go i jeszcze raz. Tym razem galopowaliśmy bardziej rytmicznie i wałach świetnie skakał. Zwolniłam go do kłusa i przez ten czas stajenny ustawił nam 60 cm kopertę. Zrobiliśmy kółko kłusa i znów zagalopowanie. Gniady posłusznie zagalopował. Przegalopowaliśmy 2 kółka i naprowadziłam go na kopertę. Wałach spiął się na widok przeszkody, jednak po chwili powrócił na ziemie, a ja mocno podtrzymywałam go łydkami. I skoczył. Bardzo ładnie jak na pierwszy skok. Poklepałam go i ponownie postanowiłam skoczyć z nim tą koperte. Naprowadziłam go i tym razem skoczył dużo lepiej. No fakt faktem – troche koślawo, ale jak na pierwsze skoki to pięknie ;D Skoczyliśmy sobie później przeszkodę 80 cm. Była to stacjonata, którą wałach pokonał świetnie. Po pokonaniu tych przeszkód stopniowo najpierw go rozkłusowałam, a potem 10 minut rozstępowałam. Wyjechaliśmy z maneżu i przed stajnią zsiadłam z wałacha. Zaprowadziłam go do boksu, gdzie zdjęłam z niego cały rząd i odniosłam do siodlarni. Ponieważ był dość spocony wytarłam go słomą, a potem zarzuciłam na niego derkę. Dałam mu marchewkę, wymiziałam go i wyszłam z boksu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Carrot dnia Wto 20:18, 06 Kwi 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Boks I Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin