Carrot
Właściciel
Dołączył: 05 Lut 2010
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 14:01, 19 Sie 2010 Temat postu: Wprowadzenie do dresażu by Rustler |
|
|
Gotowa, przebrana w akcesoria jeździeckie zmierzałam do boksu Talizmana. Na dobry początek znajomości pogłaskałam wałacha po nosie i poczęstowałam jabłkiem. Uprzedzona jego zachowaniem w boksie od razu założyłam mu kantar oraz dopięłam uwiąz. Jako iż na dworzu świeciło śłońce - wyprowadziłam gniadosza na dwór i uwiązałam przy belce przed stajnią. Zaczęłam od tego czego najbardziej nie lubi - czyszczenia kopyt. Zwróciłam się do jego glowy tyłem i zjechałam ręką po nodze. Pod koniec lekko ją pociągnęłam do siebie. Już miał ochote podać ale... nie podał. Ponowiłam próbę tym razem opierając się biodrem na jego łopatce. Nie miał wyboru - musiał podać. Mocno złapałam nogę i porządnie ją wyczyściłam. Po skończeniu poklepałam wałaszka po łopatce i nagrodziłam kostką cukru. Następne nogi (w oczekiwaniu na cukier!) podał od razu. Potem zabrałam się za masaż ciała iglakiem, połączony z czyszczeniem zaklejek. Zaraz po nim przetarłam okolice stykające się ze sprzętem miękką szczotką, od czasu do czasu wycieraną o zgrzebło. Tak oczyściłam z kurzu i piasku również nogi, które owinęłam czerwonymi owijkami. Na grzbiet zarzuciłam czerwony czaprak. Nie mając wyjścia włożyłam na niego siodło skokowe. No cóż, pomęczymy się dresażowo w skokówce Kantar zamieniłam na ogłowie z wędzidłem zwykłym i wyprowadziłam gotowego Talizmana na odkryty maneż.
Podciągnęłam popręg na trzecią dziurkę i wsiadłam przytrzymując wodze na kontakcie. Chwilę nie pozwoliłam Talowi ruszyć, by w końcu dać łydkę do stępa. W tym chodzie również drugi raz podciągnęłam popręg i wydłużyłam sobie strzemiona. Trzymając wodze za sprzączkę pozwoliłam na rozluźnienie się hanowera przed treningiem. Od czasu do czasu pobudzałam go szturchnięciem łydki by sam pilnował stałego tempa. Po około 10 minutach stępa w różnych kierunkach pozbierałam wodze na delikatny kontakt i zaczęłam dawanie naprzemiennych łydek. Pomiędzy E i H duża wolta (ok. 20m) poprzedzona półparadą i mocna łydka by zaczął pchać na wędzidło. Pozwoliło mi to trochę go podebrać. Na prostej ścianie wykonaliśmy wężyk o łagodnych łukach. Następnie, w narożniku poprosiłam wałacha o kłus. Energicznie ruszył do przodu, na co ja delikatnie go przytrzymywałam seriami półparad, jednocześnie pamiętając o lekkiej łydce by się nie uwieszał. Zmiana kierunku po przekątnej i do stępa. W C zatrzymanie i ponownie wężyk na długiej ścianie. Po nim ponowne ruszenie kłusem na luźnych wodzach. Lekko blokowałam Talizmana dosiadem by nie osiągał zawrotnego tempa. Przekłusowaliśmy tak pełne dwa koła po czym wykonaliśmy sekwencję zmiany kierunku w M - wolta w lewo, pół wolty w prawo, wolta w prawo. Ładnie się wyginał, coraz mocniej podstawiając zad. W tą stronę również pozwoliłam mu na dwa pełne koła. Uważając to za naszą rozgrzewkę usiadłam w pełnym siadzie i z ulgą stwierdziłam, że gniadosz jest wygodny. Zaczęliśmy od mocniejszego kontaktu połączonego z półparadami i aktywizacją zadka. Ładnie wygiął szyję stając się czulszy na komendy. Ćwiczenia rozpoczęliśmy serpentyną przez całą halę pilnując porządnych, mocnych wygięć. Następnie na środku (DXG) wykonaliśmy wygięcia pyska raz na godzinę dziesiątą, raz na drugą. Naprzemiennie wykonaliśmy około 6 powtórzeń i powrót na ślad w lewo. W zebranym kłusie przejechaliśmy po kole na stronę. Wygięcia na zakrętach a na prostych maksymalne wyprostowanie. Następnie ponowny wjazd na środek i przejścia pomiędzy chodami: kłus - stój - stęp - kłus - stęp - stój - kłus. Po powrocie na ścianę przećwiczyliśmy jazdę po kwadracie (15m x 15m) starając się by zakręty były jak najbardziej po kątem 90*. Po tym poklepałam Talka i zmiana kierunku. Powtórzenie serii przejść i ćwiczeń na kwadracie. W narożniku dałam wyraźne pomoce do wygięcia i wypchnęłam gniadego dosiadem do galopu. Ruszył szybkim, mocnym tempem. Najpierw zajęłam się ustawieniem właściwego tempa, potem wygięciem do środka a na koniec pobawiliśmy się w wolty w galopie zebranym. Wjazd na przekątną, do kłusa i w kolejnym narożniku ponowny galop. Tym razem zawczasu go przytrzymałam i od razu uzyskaliśmy właściwe tempo. Na środku prostej wolta, na wyjeździe ponowna wolta, tym razem mniejsza. Lekko pozbierałam galop i go kłusa. Uspokoiłam tempo i wjazd na środek. Galop z lewej - do kłusa, galop z prawej - do kłusa. Całe ćwiczenie powtórzyliśmy raz jeszcze. W przypadku Talizmana okazało się najlepszym - ładnie wygiął szyję, a z siodła miałam wrażenie, że zad jest gdzieś pod szyją. Poklepałam go w nagrodę i zatrzymałam pod ścianą. Chwilę stania i kilka kroków cofania. Ruszyliśmy kłusem. Po dwa koła na stronę i do stępa. Na całkiem długiej wodzy stęp, ok. 10 minut.
Zsiadłam, podciągnęłam strzemiona, popuściłam popręg i zaprowadziłam do stajni. Ogłowie zamieniłam na kantar i przywiązałam go do belki. Odwinęłam nogi, rozebrałam z siodła i zaniosłam sprzęt do siodlarni. Kończyny zlałam wodą, wyczyściłam kopyta i nagrodziłam jabłkiem. Całe ciało wymasowałam iglakiem. Zaprowadziłam do boksu. W nagrodę wrzuciłam do boksu jabłko i marchewkę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|