Av.
Pensjonariusz
Dołączył: 16 Kwi 2010
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 9:32, 19 Cze 2010 Temat postu: trening skokowy - różne najazdy + parkurek do 110cm |
|
|
Przygotowanie Harnasia do treningu zabrało mi mniej niż sześćdziesiąt minut. Po dokładnym wyczyszczeniu go założyłam mu ogłowie z nachrapnikiem hanowerskim, a później ochraniacze na cztery nogi oraz kalosze z futerkiem na przednie kopyta. Na grzbiet wrzuciłam mu siodło skokowe, a później dopasowałam napierśnik z przodu. Na koniec podpięłam dość delikatnie popręg z fartuchem i byliśmy gotowi. Wyszłam z Harnasiem przed stajnię gdzie wsiadłam na niego ze schodków po czym po podpięciu o dziurkę popręgu ruszyliśmy w stronę standardowej ścieżki wiodącej do lasu.
Na parkurze znalazłam się niecałe piętnaście minut później. Po kilku kółkach stępa na zebranej wodzy dałam ogierowi sygnał do zakłusowania. Jak zwykle czuły na łydki ruszył żwawym kłusem. I jak zwykle na początku każdego treningu zaczął machać głową. Dzisiaj jednak znowu nie zakładałam mu żadnej siatki czy nauszników, ponieważ znowu wiał dość silny wiatr i żadne meszki się na dworze nie pojawiły. Chwila kłusa na luźniejszej wodzy (czytaj dziesięć minut). Po przerwie ponowne zakłusowanie tyle, że tym razem na mocniejszym kontakcie. I jak zwykle w rozgrzewce czy to przed treningiem skokowym czy ujeżdżeniowym zaczęliśmy krążyć wokół przeszkód. Wyginanie to dobra rozgrzewka. Później kilka przejść do stępa, stój etc. Chwila przerwy i zagalopowania na obie ręce w półsiadzie aby nie odciążać przed skokami jego grzbietu. Kilka mniejszych wolt i dużych, później parę lotnych zmian nóg. po tej krótkiej rozgrzewce przekłusowaliśmy parę razy trzy drążki na kłus w obie strony i byliśmy gotowi do skoków.
Na początek wybrałam najprostsze ćwiczenie jaki mogło być czyli średniej wielkości krzyżak z trzema drągami przed nim na kłus. Oczywiście Harnaś to jeszcze młody koń, ale to co przed nim w chwili obecnej postawiłam było dla niego pikusiem. Wystarczyło powtórzyć skok jeszcze raz na lewo i później dwa razy na prawo. Harnaś oddawał wysokie skoki, ponieważ jeszcze jako młodzik czuje jako taki respekt do drągów i za wszelką cenę stara się ich nie dotknąć.
Następnie wzrokiem znalazłam sobie cztery koła o średnicy dwudziestu metrów, a w jednym miejscu na kole znajdował się drąg. Zaczynając od kłusa przejeżdżałam przez drągi na kole w ten sposób przygotowując Harnasia do późniejszych skoków na kole. Później poprosiłam stajennego o zmienienie jednego drąga na czterdziesto centymetrową stacjonatkę składającą się z dwóch drągów. I spokojnie kłusem dalej jakby nigdy nic jechałam po kole pokonując w między czasie stacjonatę, tak jakby w ogóle jej tam nie było. Po około pięciu skokach spokojnie przeszliśmy do stępa i zmieniliśmy kierunek. Ponownie zakłusowaliśmy i zrobiliśmy pięć kół plus pięć skoków. Po tym nastąpiła krótka przerwa i podniesienie stacjonaty o dwadzieścia centymetrów. Zagalopowałam blisko stacjonaty na lewą nogę i robiąc woltę ustawiłam odpowiedni rytm. Dopiero wtedy zdecydowałam się wjechać do koła i zacząć skakać. Zachęcałam Harnasia do lądowania na dobrą nogę poprzez przykładanie zewnętrznej łydki, aby nie wypadał na zewnątrz podczas skoku. Po pięciu kołach zrobiliśmy chwilę przerwy do stępa, a po zmianie kierunku zagalopowałam znowu obok aby znaleźć odpowiedni rytm. Dopiero potem powtórzyłam ćwiczenie pięć razy na prawo.
Następnym zadaniem było skoczenie szeregu na linii B-E. Szereg składał się z oksera sześćdziesięcio centymetrowego oraz po jednej fule stacjonacie również sześćdziesięcio centymetrowej. Odległość od śladu na ścianie do pierwszego skoku wynosiła 7,3 metra. Ćwiczenie to wymaga kontroli, równowagi oraz impulsu od zakrętu na linię B-E - ten zakręt ma podstawowe znaczenie, bo jeśli pojedzie się go źle, następujący po nim skok będzie słaby. Za pierwszym razem kiedy najechaliśmy na ten szereg z lewej ręki Harnaś wydawał "kłaść się" w zakręcie jak motocykl co obciążyło mu bardzo łopatkę. Wszystko to popsuło cały najazd bo w późniejszym czasie koń utracił impuls i równowagę. Jednak szczera chęć do pracy i zdolności skokowe pozwoliły Harnasiowi na czyste i prawidłowe pokonanie oksera. Zebrałam się już bardziej i najazd na drugą przeszkodę tej kombinacji był o wiele lepiej skontrolowany. Po kilku powtórzeniach ogier zaczął rozumieć, że pędzenie do przodu nie wychodzi mu na dobre. W efekcie najazdy zaczynają coś przypominać. Po zmianie kierunku widać, że lepiej szło nam na tą stronę. Pierwsza próba zakończyła się o wiele lepszym najazdem z równowagą.
Ostatnim ćwiczeniem jest 'szereg na prawo lub lewo'. Wykorzystując okser, który dopiero co skakaliśmy na linii E-B (teraz stacjonata pięćdziesięcio centymetrową ze wskazówką z kłusa) pokonaliśmy najpierw tą przeszkodę, a później skręciliśmy w lewo na stacjonatę siedemdziesięcio centymetrową ustawionej pod kątem prostym w stosunku do pierwszej. Między oboma stacjonatami miały zmieścić się trzy równe fule. Natomiast jeśli jechaliśmy po stacjonacie w prawo po czterech fule trafialiśmy na okser osiemdziesięcio centymetrowy. Na początek jechaliśmy w lewo. Harnaś miał złą nogę dlatego musiałam ją szybko zmienić, ale tak by nie stracić impulsu i równowagi. Pięknie wykonaliśmy zakręt. Później jeszcze jedno powtórzenie i zmiana. Po stacjonacie pierwszej pojechaliśmy w prawo do oksera. Tym razem Harnaś wylądował na poprawną nogę, do oksera pasowało wyśmienicie. I jeszcze jedno powtórzenie i przerwa.
Na samiutki koniec postanowiłam skoczyć trzy przeszkody, które będą zwyższane z czasem ([link widoczny dla zalogowanych]). Na początek pierwsza przeszkoda miała 50cm, okser 60cm, natomiast druga stacjonata 70cm. Na rozgrzewkę chociaż i tak doskonale wiedziałam, że Harnaś przejdzie te wysokości z palcem w nosie. Zagalopowałam na lewo jeszcze przed okserem i starałam się ustawić chód. Kiedy wszystko już grało (po zrobieniu wolty wokół oksera) najechałam na czerwono-białą stacjonatę. Ani kolor ani płotek w kształcie polskiej flagi postawiony pod przeszkodą nie zrobił większego wrażenia na ogierze. Kiedy robiliśmy zakręt do oksera z radości siwy bryknął delikatnie. Śmiejąc się w pędzie najechałam na okser, wyższy, ale mimo to mały. Również z płotkiem (coś ala fala). Tutaj Beer delikatnie postawił uszy do przodu i około trzy fule przed przeszkodą nieznacznie przyśpieszył na co mu pozwoliłam. Po skoku zrobiliśmy łagodny zakręt i najechaliśmy na żółto-białą stacjonatę z płotkiem w kształcie słońca. Również tutaj nie działo się nic niespodziewanego..
Każda przeszkoda została podwyższona o dwadzieścia centymetrów. Po chwili przerwy znowu najechałam na przeszkodę numer jeden. Mały nie zmienił się, mimo iż wysokości zostały zmienione. Chodź jest młody już potrafi bardzo dobrze odmierzać sobie do większości przeszkód jakie się przed nim postawi. Do stacjonaty pasowało i zanim się spostrzegłam byliśmy przed okserem, który teraz mierzył 80cm i był nieco szerszy niż wcześniej. Harnaś oddał bardzo ładny i soczysty skok. Na koniec została stacjonata 90cm ze słoneczkiem. Kiedy lecieliśmy nad nią czułam wyraźnie jak ogier pięknie zabaskilował. Po wylądowaniu wyklepałam go i poczekałam aż przeszkody zostaną zwiększone o kolejne dwadzieścia centymetrów.
Równy najazd na przeszkodę pierwszą, która mierzy teraz 90cm. Bez nawet najmniejszych problemów została pokonana. Najazd na 100cm okser i tym razem szerszy niż poprzednio. Tutaj Harnaś przyśpieszył już nieco mocniej. Pozwoliłam mu jedynie na niewielkie przyśpieszenie, musiałam go mocniej przytrzymać gdyż rwał się niesamowicie do przodu. Musiałam uważać też żeby nie zrobić tego zbyt mocno, ponieważ wytrąciłabym go z rytmu i prawdopodobnie stanął by przed okserem. W locie czułam się naprawdę niesamowicie. Usłyszałam jak uderza kopytami o fartuch. Po wylądowaniu poklepałam go, ale zaraz się zebraliśmy do ładnego i obszernego zakrętu aby móc najechać możliwie na wprost do ostatniej stacjonaty, która mierzyła 110cm. I tym razem już się nie zgraliśmy tak dobrze jak przed chwilą przed okserem. Po prostu znowu Harnaś pokazał swoje oblicze tym razem nieco gwałtowniej. A ja już nie mogłam działaś tak spokojnie. Harnaś zdekoncentrował się i stanął tuż przed samą stacjonatą. Dałam mu jeszcze w stój mocniejszą łydkę na znak, że mi się to nie podoba, zawróciłam go i możliwie najkrótszą drogą wróciłam do stacjonaty. Tym razem spodziewałam się, że będzie pragnął wyrwać się do przodu dlatego mocniej go przytrzymałam już wcześniej. Odskok przypasował idealnie, a sam Harnaś złożył się w locie niesamowicie tak, że skoczył po pierwsze nawet nie dotknąwszy przeszkody, a po drugie z dużym zapasem. Po wylądowaniu porządnie go wyklepałam i pokłusowałam na luźnej wodzy. Kiedy chwilę postępowaliśmy popuściłam mu popręg, a później pojechaliśmy na długi spacer do lasu.
Po powrocie do stajni rozsiodłałam go, ogłowie zmieniłam na kantar i poszliśmy na myjkę gdzie zlałam mu bardzo porządnie nogi zimną wodą, a później letnią oblałam jego pierś i miejsca gdzie miał siodło i podpięty popręg. W stajni wysuszyłam mu z grubsza ręcznikiem nogi i wsmarowałam żel chłodzący. Nagrodziłam go też dużą ilością jabłek.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Av. dnia Sob 22:49, 19 Cze 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|