Forum  Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Trenowanie ruchu pod siodłem

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Archiwum / Boks II / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gniadoszka
Właściciel



Dołączył: 05 Lut 2010
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 9:07, 05 Lip 2010    Temat postu: Trenowanie ruchu pod siodłem

Wstałam rano obudzona przez wredny budzik. Zaspana zepchnęłam Perłę z łóżka i po omacku odszukałam kapcie. Przerzuciłam sobie przez ramię czekoladowe bryczesy, skarpetki i błękitną bluzkę. Chwiejnym krokiem skierowałam się do łazienki. Po ubraniu się i porannej toalecie zeszłam na dół przygotować sobie śniadanie. No tak… Carrotki akuratnie nie ma w domu.. Wyjechała sobie i zostawiła mnie z całą robotą papierkową.. Jak ja nie cierpię rozliczeń… No nic sięgnęłam do lodówki gdzie znalazłam… Wyłącznie kawałeczek masła, sałatę, kawałek szynki i niemalże pustą butelkę sosu czosnkowego. Zaraz… Czy ja nie miałam zrobić wczoraj zakupów? Oczywiście że miałam. No nic, posmarowałam chleb resztką masła, położyłam na to listek sałaty, potem szynka i nalałam na to resztkę sosu czosnkowego. Nie ma to jak ekstremalne śniadanko. Wyłożyłam mój posiłek na talerzyk i weszłam do salonu. Karota nie ma więc mogę zaciapać kanapę. Później się wypierze. Włączyłam telewizor. Mundial, mundial i mundial. A co to już się jeździectwa nie szanuje. Wkurzona przełączyłam na TVN24. No tak. Debata Kaczyński vs. Komorowski. Jezu, te wybory są jeszcze gorsze od mundialu. Patrzyłam tępo w twarz Kaczyńskiego kiedy coś tam memlał o służbie zdrowia. Stwierdziłam, że telewizor tylko podnosi mi ciśnienie więc wyszłam do przedpokoju i wcisnęłam na nogi sztyblety, a potem i sztylpy. Idę zrobić coś pożytecznego i potrenować z Latoną ruch pod siodłem.
Weszłam do siodlarni. Przydałoby się odmalować… Jak Karota wróci to będzie malować. Odwiesiłam siodło Latonki oparłam je tylnym łękiem o biodro i pewnie chwyciłam za przedni. Wolną ręką rzuciłam na siodło czaprak pełny i owijki. Po chwili chwyciłam w nią ogłowie i uwiąz i poszłam wynieść wszystko na stanowisko. Rozwiesiłam wszystko na beleczce i z uwiązem w ręku poszłam na padok po Latonę. Arabka i Arha najwyraźniej nie były pokojowo do siebie nastawione. Miały stulone uszy i stały naprzeciwko siebie. Nie tracąc czasu pobiegłam po bat do lonżowania. Gdy wróciłam na padok klacze już zaczęły się gryźć i kopać. Wbiegłam jak najszybciej na wybieg i trzasnęłam z całej siły batem. Konie natychmiast się spłoszyły. Arha zaczęła dalej tulić uszy i prychać na Latonę. Uderzyłam więc jeszcze raz i tym razem mocniej. Arha stanęła dęba i już po chwili skubała siano spoglądając na mnie i arabkę ze złością. Nie przejmując się zbytnio tym karym diabłem podeszłam do arabki i podpięłam jej uwiąz. Korzystając z faktu i ż obok przechodziła Av. Podałam jej uwiąz Latony.
- Ej a to co ma… - zaczęła protestować dziewczyna.
- Oj, potrzymaj ją chwilę, ja idę na chwilę do Arhy, a nie chcę aby się znowu gryzły.
- Acha.. To w porządku.
Podeszłam do Arhy i pogłaskałam ją po łebku i szyjce. Królewna najpierw prychała ze złością, ale potem dała się wygłaskać. Wychodząc zamknęłam dokładnie bramę i wzięłam uwiąz od Av. Zaprowadziłam klacz na stanowisko. Pobiegłam jeszcze do siodlarni po kuferek ze szczotkami i kosmetykami. Wzięłam twardszą szczotkę i wyczesałam z Latki kurz. Po chwili rozmyśliłam się i zabrałam klacz do myjni. Zlałam całą wodą i nałożyłam szampon. Spieniłam i po chwili spłukałam letnią wodą. Pogoda dopisywała, także można było sobie pozwolić na chlapanie się w wodzie. Ściągaczem zebrałam wodę z sierści i wytarłam klacz do sucha. Zaprowadziłam z powrotem na stanowisko i zaczęłam siodłać. Najpierw założyłam klaczy czaprak. Z tym nie miała najmniejszych problemów. Potem siodło. Klacz kwiknęła i zrobiła dwa kroki do przodu. Uspokoiłam ją i powtórzyłam zarzucanie siodła. Tym razem tylko trochę przebierała nogami przy dopinaniu popręgu. Teraz ogłowie. Kiełzno łyknęła dość szybko, także to miałam z głowy. Po dopięciu wszystkich pasków i wyregulowaniu wodzy zawinęłam już tylko owijki. Ponieważ pogoda była niezwykle przyjemna zrezygnowałam z hali i ruszyłam na czworobok.
Na początek musiałam dobrze rozgrzać Latonkę. Zaczęłam od dziesięciu minut stępa na luźnej wodzy. Zebrałam Latonę po czym zakłusowałam. Dosiadem poprawiłam nieco jej chód. Potem skorygowałam jeszcze zadzik i arabka śmigała pięknym równiutkim kłusikiem. Lekką łydką przeszłam do galopu. Wyczulam Latonkę na delikatne sygnały, tak aby przy ledwo widocznej łydce wiedziała co ma robić. Przecież na zawodach ujeżdżeniowych nie będę jej cisnąć łydką jak głupia Wink. Po chwili zwolniłam nieco i zatrzymałam klacz z kłusa. Całkiem nieźle. Poklepałam Latonkę po szyi i ruszyłam ze stój od razu do kłusa. No, nie całkiem się udało, ale po dwóch krokach stępem zakłusowała. Klacz strasznie mocowała się z wędzidłem. Widać miała dość spory problem z jego umiejscowieniem w pysku. Cóż, pod siodłem chodzi nie długo, nie jest jeszcze całkiem przyzwyczajona. Bawiłam się chwilę wodzami, gdy klacz memlała mordką. Zdaje się że udał mi się nieco przesunąć wędzidło. Nie powinno być teraz kłopotów. Po kilkunastu minutach kłusa, zaczęłam wykręcać wolty i wężyki. Potem doszła serpentyna. Arabka dobrze czuła się w tego rodzaju ćwiczeniach. Wykonywała je energicznie i ochoczo. Dodałam jeszcze półwolty. Klacz bardzo ładnie się rusza. Ma bardzo wygodny kłus. Ze stępem już nieco gorzej, a galop nawet niezły. Ogólnie stwierdziłam, że klacz ma bardzo ładny ruch pod siodłem. Jeszcze przez chwilę mocowałyśmy się z woltami. Klacz była taka „giętka”, wszystko wykonywała tak ładnie, z taką dokładnością.
Powoli zaczynałam kończyć. Zwolniłam klacz do stępa i przestępowałam pod siodłem piętnaście minut, potem odprowadziłam na stanowisko, gdzie najpierw rozsiodłałam klacz, a potem od razu schłodziłam jej nogi polewając zimną wodą. Następnie przejrzałam szybko w kierunku obrażeń i wtarłam ścierkę rozgrzewającą. Klacz była strasznie spocona – nie dziwię się, był straszny upał. Wytarłam ją ręcznikiem i jeszcze postępowałam 10min. w ręce. Potem klacz poszłam na pastwisko, a ja zabrałam się za pranie mokrych od potu czapraka i owijek oraz wypastowania ogłowia i siodełka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Archiwum / Boks II / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin