Forum  Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Przygotowanie do ZT - punkt 3: skoki pod jeźdźcem

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Cmentarz... / <"> / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Deidre
Pensjonariusz



Dołączył: 28 Sie 2010
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 15:19, 11 Lis 2010    Temat postu: Przygotowanie do ZT - punkt 3: skoki pod jeźdźcem

Na dzisiejszy dzień zaplanowałam sobie, że porządnie zajmę się Wezuwiuszem. Był zapisany do ZT, a treningi wciąż w lekkiej rozsypce.
Przyjechałam około 11 do Ahory, i już na wejściu wytrzeszczyłam oczy. Łaał! *-* Remont! Stajnia wyglądała teraz niesamowicie. Z uśmiechem weszłam dalej, po drodze skręcając do siodlarni i biorąc cały potrzebny sprzęt. Rozwiesiłam go sobie na korytarzu, po czym szybko udałam się do boksu gniadego.
Wezik stał tyłem, akurat z błogością sączył wodę z poidła. Zacmokałam głośno, otwierając boks. Gniady z ciekawością odwrócił się, wypuszczając z pyska strużkę wody i rżąc gardłowo. Postawił uszy, szturchnął mnie w policzek mokrymi chrapami i spiął mięśnie, ganaszując się do mojej wyciągniętej ręki. Uśmiechnęłam się, gładząc go po umięśnionej szyi i otarłam mokry policzek rękawem.
-Chodź, kochany. Idziemy się poruszać.-Wytarmosiłam mu grzywkę i założyłam kantar, wyprowadzając na korytarz. Potężny kawał konia podążył za mną leniwym krokiem.
Przypięłam go do dwóch uwiązów, po czym zabrałam za czyszczenie. Najpierw zgrzebłem gumowym pozbyłam się martwych włosów, następnie plastikowym rozczesałam wszelkie zaklejki itd., kończąc włosianą szczotką, która wygarnęła wszystkie brudy do końca i nabłyszczyła jego sierść. Doszorowałam jeszcze jako tako indywidualnie białe odmianki i wzięłam się za kopyta. Wez podawał nogi z ociąganiem, ale nie robił problemów. Po prostu nie chciało mu się, i tyle.
Kiedy już wszystkie cztery nogi były czyste, poklepałam go po łopatce zadowolona i zabrałam się za siodłanie.
Najpierw założyłam mu ochraniacze, potem zsunęłam kantar na szyję i założyłam ogłowie gniademu. Potem czaprak, futro, siodło. Na koniec dopięłam nowy napierśnik z wytokiem, po czym wcisnęłam toczek na głowę i wyprowadziłam gniadego przed stajnię. Tam poprawiłam wszystko, dociagnęłam popręg, po czym wskoczyłam na grzbiet Weza jednym susem. Coraz częściej zauważałam, że lubię jeździć na dużych koniach. To uczucie kontroli, spójności i współpracy z tak wielkim i potężnym stworzeniem dawało nie lada satysfakcję.
Dodałam łydki i ruszyłam ogrzyka do żwawego stępa. -Gniaaadaaa! -Zawołałam, poprawiając strzemiona i popręg oraz kręcąc kółko przed stajnią. Rysualka wyszła ze stajni z jakimś rozmontowanym ogłowiem w ręce. Spojrzała na mnie pytająco.
-Co tam znowu chcesz? xd
-Rusz swoje literki i pomóż mi przy treningu. -Powiedziałam z cwanym uśmieszkiem, poprawiając grzywkę. -Prooosze <3 -dodałam pośpiesznie, widząc tężejącą minę Gniad. Twarz dziewczyny złagodniała.
-Złoże to cholerstwo i już jestem. -odparła i znikła w drzwiach stajni.
Ja z zadowolonym ryjkiem pokierowałam ogiera w stronę hali.
Wezik podrygiwał łbem wesoło, co i raz skubiąc się w pierś. Prowadziłam go na luźnej wodzy, więc wędzidło go nie ograniczało i mógł sobie majtać ryjkiem na boki wedle uznania.
Weszliśmy na halę przy akompaniamencie cichych skrzypień siodła i pyknięć nierozgrzanych stawów ogiera. Usadowiłam się wygodniej i nabrałam wodze, wymagając od ogiera lekkiego chociaż zebrania.
Dwa kółka w jedną, dwa w drugą luźnego stępa. Potem nabrałam wodze jeszcze bardziej, pobudzając łydką do podstawienia zadu i pozbieranego rumaka rozciągałam na woltach. Gniady, jak to przystało na profesora w szczycie formy, pięknie zaokrąglił lśniącą szyjkę i rozstawił uszy na boki czujnie.
Ruszyliśmy akurat kłusem, kiedy usłyszeliśmy krótkie "Uwagaaa" i w drzwiach pojawiła się Gniad. W dłoni ściskała świstek, i wpatrując się w niego, podążyła żwawym krokiem w stronę stojaków i drągów. Mrucząc coś pod nosem, zatargała 4 czy tam 5 par stojaków w różne miejsca hali i zaczęła układać przeszkody wg rozpiski.
My w tym czasie rozgrzewaliśmy się, kłusując intensywnie, pracując nad podstawieniem i dobrą przepustowością, kręciliśmy wolty, wężyki i ósemki, rozciągaliśmy się.. Na koniec zagalopowanie na dwie strony, z woltami w końcach hali. Kiedy stwierdziłam już, że ogier rozgrzał się dostatecznie, dałam znak Gniadej. Postępowałam chwilę, po czym półparada i zagalopowanie w narożniku.
Spokojne tempo, bujające, mocno skrócona fula. Pilnowałam go, bo czułam, że tylko chwila nieuwagi wystarczy, abym straciła kontrolę nad ogierem. Nie chciałam, żeby to ustawienie się posypało, tak więc skupiona pilnowałam go w pomocach. Łagodny zakręt, po czym dojechałam go do samej przeszkody. Pierwszy był krzyżak 60 cm, tak więc spokojne oddanie wodzy, krótki lot, raczej sus niż skok, i jedziemy dalej. Po przeszkodzie Wez chciał się rozpędzić, spokojnie jednak go pohamowałam bo tylko dwie fule dzieliły nas od lądowania do kolejnej stacjonaty 60 cm. Ładny baskil, bezproblemowy odskok, skok bardzo 'lekki' i 'gładki'. Teraz skupiłam się, zamykając ogiera w pomocach i dojechaliśmy do doublebarre'a 70 cm. Ogier przyśpieszył, unosząc trochę wyżej głowę i z postawionymi na sztorc uszami oddał ładny, ekonomiczny skok. Poklepałam go, odpuszczając nieco wodze, po czym zakręciliśmy i kręciliśmy wolty w kłusie, czekając aż Gniada podniesie wysokość Doublebarre'a o 10 cm. Kiedy wszystko było gotowe, ruszylismy galopem na linię. kopertki spoko, stacjonata również. Tylko podsyciły jego chęci.
Z wielką werwą zaatakował doublebarre, z łatwością pokonał 80 cm, trzepiąc łbem po skoku. Do stępa, podwyższenie, do kłusa, i w narożniku galop na szereg. pierwsze dwie spokojniutko, na luzie. Dwa składne susy, i po kłopocie. Nie oszukujmy się - z 90 cm doublebarrem Wez również nie miał problemów. Podirytowany takimi 'koziołkami' podrzucił kilka razy zadem, rozszerzając chrapy.
-Hoo, hoo. -mruknęłam, robiąc półparadę i zwalniając go znów do stępa.
Gniada ustawiła dubelka na 100, po czym stanęła na wysokości stojaka.
-Dajesz, mistrzu, bo mi herbata w domu stygnie. xd -Gniad założyła ręce, przyglądając się. Zagalopowanie z miejsca, wchodzimy w zakręt, dwa krótkie skoki i potężny baskil nad seteczką. No i ostatnia zmiana.
Tym razem 110, również super poszło. Gniady zakończył skoki serią żwawych baranków. Poklepałam go po łopatce, puszczając lekko wodze.
-Dooobry Wezu. Nasz mistrzu -Zwolniłam go do kłusa, a potem do stępa. Przyytuliłam mu się do szyjki, kawał ogierka <3
-Super mu poszło ^^ -pochwaliła nas Gniada. -No, to ja się zmywam.
Rysualka zostawiła nas, a my zaczęliśmy się rozstępowywać. Kiedy ochlonął, zaprowadziłam go do stajni i rosiodłałam. Wtarłam mu wcierki w nogi, zapakowałam w derkę, i wypuściłam na padok. Zadowolona posprzątałam po sobie i odjechałam do Deandrei.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Deidre dnia Sob 22:54, 25 Gru 2010, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Cmentarz... / <"> / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin