Gniadoszka
Właściciel
Dołączył: 05 Lut 2010
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:41, 17 Sty 2011 Temat postu: Skoki N |
|
|
Weszłam dziś z samego rana do magazynu obok hali. Miałam zamiar ruszyć Weza, w końcu startujemy w HPR. Z powodu mojej nogi musiałam zatrudnić Carrota jako jeźdźca, ale ponieważ marchewa spała postanowiłam sobie wszystko przygotować. Do ustawiania przeszkód zaciągnęłam naszych stajennych (aż dwóch) Łukasza i Sebastiana. Oczywiście obaj mięli wąty, ale to już nie moja sprawa. Kazałam wytaszczyć na halę dwa zwoje folii, 20 odkosów, 60 drągów, zestaw do zbudowania 2 murów i 4 cavaletki. Gdy w końcu uporali się z zaniesieniem sprzętu rozwiesiłam na ścianie kartkę a oni zaczęli ustawiać wszystko zgodnie z zaleceniami. Ja tymczasem wyszłam obudzić Karota i wyczyścić Wezuwiusza. Carrot zerwała się migiem po zabraniu jej kołdry i oblaniu przez szklankę lodowatej wody. Potem zaczęła się przygotowywać, a ja zkuśtykałam na dół by wyczyścić Wezka. Coraz lepiej radzę sobie z tymi kulami. Gdy wlazłam do siodlarni zabrałam kuferek ze szczotami Wezka. Wsunęłam rękę w rączkę (wiecie o co chodzi xd) tak, że kurefek zwisał mi na ręce na wysokości łokcia. Potem uradowana weszłam do boksu ogiera. Gniady stał spokojnie kiedy ja motałam się z kuferkiem. Gdy w końcu leżał on na ziemi wyciągłam włosiankę i zaczęłam omiatać Weza z kurzu. Podpierałam się trochę na nim aby zatrzymać równowagę, lecz ogierek nie zwracał na to najmniejszej uwagi. Z nieziemską cierpliwością doczekał końca czyszczenia. Szczęśliwym trafem, gdy tylko skończyłam przyszła Carrot ze sprzętem Wezuwiusza. Gdy ona zajęła się siodłaniem, ja poszłam odnieść kuferek i zerknąć na halę. Chłopaki prawie kończyli. Trochę się polątali z tymi cavaletkami, ale poprawiłam kulą i było ok. Bo miały być na kłus jedno na ziemi, dwa na 20 i jedno na 40cm. Wysokości były ok, tylko ustawione było prędzej na stęp niż kłus. Zdyszani stajenni poszli zająć się wyprowadzaniem koni i sprzątaniem boksów, a Carotek w stępie wjechał na halę. Wytłumaczyłam wszystko i Carota rozpoczęła rozgrzewkę od 15 minut stępa. Następnie kółko kłusem wokół parkuru, wolta i najazd na cavaletki. Nawet nieźle. Jednak Wezu nadal był cholernie ospały. A tor wymagający, mnóstwo skrętów, spore wysokości... Nakazałam go przepędzić w galopie. Carota zrobiła kółko wokół parkuru w galopie, potem woltę. Później zaczęła kręcić wężyki i serpentynę. Następnie ósemka. No, powiedzmy że nieźle. Zwolnienie do kłusa, znów wolta, choć teraz bardzo ciasna, ósemka i najazd na cavaletki. Potem kółko wokół parkuru i mała ósemka. Wezu był już nieco bardziej wygimnastykowany i skupiony. Ale jeszcze z boku miałam 2 koperty i stacjonatkę. Przeszkódki niziutkie, tak żeby go rozochocić. Carotek więc na nie najechał. Piękne, wysokie skoki... Co to dla niego 80cm . Potem Carota zorientowała się w trasie. Wyglądało to mniej więcej tak:
(mistrzem painta to ja nie jestem, ale jak na podstawowy program graficzny [taa, program graficzny xd] wyszło nieźle nie? ;>)
Trasa megawymagająca, przeszkody wysokie, ciasno poukładane, można się pomylić co do kolejności... Carotek tylko westchnął i rozkłusował Weza. Potem minęli START i popędzenie do galopu przed stacjonatą 100cm. Ładny, wysoki, ekonomiczny skok. Ładne lądowanie, krótki rozpęd i znów stacjonata - 105cm. Potem po łuku i mur 115cm. Wezu nie lubił murów. Ale oddał ładny, wysoki skok, piękny baskil. Przy lądowaniu zmiana nogi i do kłusa. Przed nimi majaczył szereg złożony ze stacjonaty 105 i doublebara 105 i 110cm po skosie. Na łuku popędzenie do galopu i stacjonatka poszła ładnie. Ładne lądowanie, króciutki rozpęd i doublebar. No tu nie poszło tak gładko, coś tam puknęło, ale zrzutki nie ma. Trochę krzywy spad i już po chwili kłusem po łuku w kierunku rowu z wodą 120cm. Wysokość poszła do górnej granicy. Dwie fule przed oddanie wodzy, rozpęd i ładny, długi, wysoki skok. Następnie skręt w kłusie obok stacjonaty i coś naprawdę trudnego. Triplebar 110, 115 i 120cm. Do galopu, rozpęd i... Przy ostatnim coś puknęło, drąg się zakolebotał... Nie spdł! Uff.. Zmina nogi przy lądowaniu, przejazd pomiędzy stacjonatką 2. a murem 3. i najazd na stacjonatę 125cm. Coś tu nie zgrało już się bałam, że będzie bunt i wyłamanie, ale w ostatnim momencie Wezu się wybił mocno w górę. Skok nie ładny, koślawy, tu było naprawdę blisko do zrzutki. Bo zahaczył przednimi kopytami, a potem coś puknęło przy zejściu. Carrota poszła kłusem na kontakcie, coś im sie współpraca troszeńkę posypała ale na łuku przed szeregiem jakoś doszli do siebie. Jak już wspomniałam przed nimi majaczył szereg stacjonata 115 i okser 120cm. Przy stacjonatce coś nie zgrało, ale okser poszedł już ładnie, wysoko, świetny baskil. Po łuku i najazd na mur 125. Już im zaczęło iść lepiej, ładny skok, ekonomiczny. Przy lądowaniu zmiana nogi i bardzo ciasny skręt na stacjonatę nad wodą 115cm. Hym hym, przeszkódka na środku a wybijamy się przed folią. Poszło nawet nieźle, bałam się że Wezu źle wymierzy odległość, ale poszło fajnie. Wysoko, ładnie. Spadł tak na styk, ledwo ledwo. Potem ciasno, ciasno, skręt, wejście między rów z wodą a następną przeszkodę. Znów ciasny skręt i skośny najazd na stacjonatę 110cm. Coś tam zapukało, dorąg się zachwiał, ale bez zrzutki. Nic dziwnego ciężki najazd. Potem znów ciasno i szereg - okser 110 i triplebar 105,115 i 125cm. Ciężko, ciężko, okserek ładnie, triple z ciężkim wybiciem, najniższa część stuknięta przednimi kopytami, drąg się zakolebotał... Trzyma się. Coraz wyże i wyżej... No nie był to najlepszy skok, ale zejście ładnie, zmiana nogi i w kłusie przez metę. Czasu nie liczyłam, bo nie było takiej potrzeby. Spocony i umęczony Wezu kłusował pod Karotą wokół tego zbioru tortur. Skakał ładnie i co najważniejsze odważnie. Fajnie ocenia sobie wysokość i długość przeszkody (rów, stacjonata nad wodą) i dopasowuje wybicie. Raz idzie wysoko i blisko spada, raz idzie nieco bardziej płasko, a leci daleko. A raz idzie i wysoko i daleko. Myślę że w HPR poradzi sobie dobrze. Po chwili podjechała Karota na rozstępowanym już Wezie.
- Hmm... Wciąż mocno spocony... - mruknęłam.
- A no.
- Weż go na karuzelę, na 20 min stępa. Potem rozsiodłaj i wyczyść, ja ide wywalić się na kanapie bo noga zaczyna boleć.
- Spoko.
Potem Karota zrobiła wszystko zgodnie z zaleceniami a ja powędrowałam na górę. Ta noga bolała już cholernie bardzo.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Gniadoszka dnia Wto 21:09, 18 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|