Deidre
Pensjonariusz
Dołączył: 28 Sie 2010
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 15:17, 07 Wrz 2010 Temat postu: Skokowy klasa P/N by Kana |
|
|
Przyjechałam do WSR Ahora by poćwiczyć z Wezuwiuszem skoki P i N. Zauważyłam Dei więc podeszłam do niej i przywitałam się. Opowiedziała mi troche o ogierku i zaprowadziła do jego boksu. Potem pokazała mi jeszcze gdzie jest jego sprzęt i zostawiła mnie samą ;D
Przyszykowałam sobie cały sprzęt przed stajnia i podeszłam do boksu Weza po drodze biąrąc kantar. Stanęłam przy boksie – Witaj piękny – uśmiechnęłam się i przyjżałam mu. Przypominał mi moją Etnies, w końcu mieli tą samą matkę ^^ Ogier spojrzał na mnie i podszedł do drzwiczek. Wydawał się być przyjaźnie nastawiony więc pokazałam mu rękę by zaznajomił się z moim zapachem, a potem pogłaskałam go po szyi. Weszłam ostrożnie do jego boksu i dałam kawałek marchewki. Kiedy był zajęty przeżuwaniem, założyłam mu kantar i podpięłam uwiąz. Pochwaliłam go za to że nie sprawiał problemów i wyszliśmy na zewnątrz. Przywiązałam go do stanowiska i wzięłam wcześniej przygotowane szczotki. Z zapałem zaczęłam go czyścić. Cóż, troche się wiercił, ale nie było tak źle. Najpierw wyczyściłam jego grzbiet, zadek i szyje, a potem wzięłam do ręki kopystkę i wyczyściłam kopyta. Miałam małe trudności z tylnimi kopytami, ale jakoś sobie poradziła. Na koniec rozczesałam ładnie grzywę i ogon. Odłożyłam szczotki i wzięłam czaprak i siodło. Wezu stał spokojnie gdy zakładałam na niego cały potrzebny sprzęt. Wędzidło przyjął bez problemu. Przy zakładaniu ochraniaczy też nie robił problemów. Pochwaliłam go i pogłaskałam po szyi. Kiedy był już gotowy założyłam kask i wzięłam palcata. Poszliśmy na parcour który powinien być już przygotowany też ^^
Weszliśmy na plac. Przeszkody był już przygotowane na klase P/N. Podpięłam mocniej popręg i wyregulowałam strzemiona, a potem zręcznie wskoczyłam na grzbiet ogiera. Wezuwiusz ruszył energicznie do przodu po lekkiej łydce. Był trochę spięty. Mówiłam do niego od czasu do czasu coś, by się uspokoił troche. Na początek rozgrzewka na długiej wodzy. Prowadziłam go głównie dosiadem i łydkami. Dobrze reagował na pomoce Z czasem rozluźnił się i uspokoił. W stępie zrobiliśmy parę wolt i pół wolt. Przeszliśmy też parę razy przez drągi. Wezu był rozluźniony, w stępie udało nam się dojść do porozumienia i nie parł tak do przodu. Często stosowałam pół parady. Mogłam wyczuć że pracuje całym sobą i jest chętny do pracy Po paru ćwiczeniach dałam lekki sygnał do kłusa. Ogier ostro wystartował do przodu, a ja zostałam troche z tyłu ;p po chwili dopasowałam się do jego kłusa i ciągle go skracałam, aż w końcu zwolnił na tyle żebym mogła spokojnie anglezować. Znów zrobiliśmy parę wolt, serpentyne i parę zmian kierunków, a następnie przejeżdżaliśmy drągi. Kiedy był już rozgrzany, skoczyliśmy małą kopertkę, a potem rząd, składający się z 5 kopert 40 cm i 2 stacjonat 70 cm. Były ustawione dość blisko siebie, tak więc Wezu musiał się nieźle wyginać Za pierwszym razem, strącił drugą przeszkodę, ale za drugim podejściem było prawie idealnie. Pogłaskałam go i pozwoliłam zagalopować. Na początku pozwoliłam mu wyładować swoją energię, ale po 5 minutkach zaczęłam pół parady i dawałam sygnały żeby zwolnił. Nie chętnie, ale to zrobił. Poklepałam go. Zrobiliśmy parę okrążeń, a kiedy go zebrałam w końcu, zrobiliśmy 2 wolty i wężyk. Następnie najechaliśmy na stacjonatę 90 cm. Ogier najechał na nią z postawionymi uszami. Mocno się wybił i ładnie wygiął w czasie lotu. Lądowanie było bardzo 'miękkie'. Uśmiechnęłam się w duchu. No to teraz okser 100 cm. Wezu pobudził się bardzo kiedy postanowiłam już skakać ;D Specjalnie naprowadziłam go trochę po skosie, by miał nad czym pogłówkować, jak tu to skoczyć ^^ Wydawało się że nie miał żadnych problemów i spokojnie najechał. Czułam tylko jak jego mięśnie się naprężają i byliśmy już w powietrzu. Wybił się naprawdę mocno i pokonaliśmy przeszkodę z dużym zapasem. Poklepałam go. Zrobiliśmy jedno okrążenie i naprowadziłam go na double barre 90 cm i 100 cm. Ogier gdy tylko widział przeszkody, bardzo się motywował. Zrobiłam kilka pół parad, by trochę zwolnił tępo. Dopóki tego nie zrobił byłam gotowa go zawrócić, bo jednak gdyby się wyrwał, skok mógł być niebezpieczny. Trochę się uspokoił, więc zebrałam go troche mocniej i pozwoliłam na skok. Wezu znów wybił się z wielką siłą. Polecieliśmy wysoko nad przeszkodą. Wezu to naprawdę dobry skoczek. Poklepałam go i zwolniłam na chwilę do kłusa, a potem znów galop i postanowiłam skoczyć rząd 4 stacjonat 105 cm. Tym razem był bardziej spokojny i opanowany niż przedtem, więc nie musiałam go tak pilnować, czułam że załapał że musi redukować prędkość przed skokiem, by wszystko było ok. Dokładny najazd i skok, ale nie był tak mocny jak poprzednie. Bez problemu pokonaliśmy pierwszą przeszkodę. Przy drugiej przeszkodzie musiałam go przytrzymać, bo byśmy nie wyrobili ^^ pozostałe dwie poszły już dobrze. Pochwaliłam go. No to teraz pojechaliśmy na okser 110 cm. Wezuwiusz spokojnie najechał i mocno się wybił. Świetnie baskilował, a na koniec dobre lądowanie i 'popędziliśmy' do następnej przeszkody, triple barre 100 cm, 110 cm i 115 cm. Niestety gdy Wezu szykował się już do skoku, zawiał wiatr, który zdekoncentrował ogiera. W ostatniej chwili podgoniłam go do skoku, bo by wjechał w przeszkodę. Przez to zrzucił dwa drągi, ale przynajmniej wylądowaliśmy bezpiecznie. No cóż, zwolniłam do kłusa, żeby troche ochłonąć i sprawdziłam czy z ogierem wszystko ok. Wyglądał na zrelaksowanego. Uśmiechnęłam się i w kłusie przejechaliśmy znów ten rząd co na początku. Zrobiliśmy kilka kółeczek i kiedy ochłonęliśmy trochę, zagalopowałam i naprowadziłam go na mur 110 cm. Postawił uszyska jak zwykle i ruszył naprzeciw przeszkodzie ;D Świetny najazd, lot i dobre lądowanie. Poklepałam go, a potem postanowiłam przejechać plac. Najpierw skoczyliśmy stacjonatę 110 cm, potem okser 115 cm i okser 120 cm. Wezu świetnie przeskoczył te 3 przeszkody. Potem był mur 100 cm, a za nim stacjonata 120 cm. Następnie piramida 110 cm i 120 cm, double barre 115 cm i 120 cm, okser 110 cm, okser 115 cm, stacjonata 120 cm, triple barre 110 cm, 115 cm i 120 cm, okser 120 cm i mur 120 cm. Pokonywaliśmy przeszkody jedną po drugiej, a Wezu nie zawahał się przy żadnej. Już miał mniej energii, tak więc nie szedł tak do przodu, dzięki czemu skoki wyszły jeszcze lepiej Poklepałam go i skoczyliśmy jeszcze stacjonatę 120 cm na zakończenie treningu. Ogierzasty wybił się z całej siły, pięknie się wygiął i świetnie wylądował Znów go pochwaliłam. Zrobiliśmy kilka kółek w galopie, a potem zwolniłam go do kłusa i po kilku minutach do stępa. Przeszliśy parę razy przez drągi. Po 15 minutach rozstępowania, kiedy Wezu już ochłonął, zeszłam z niego i poszliśmy przed stajnie.
Przed stajnią zmieniłam ogłowie na kantar i przywiązałam go. Ściągnęłam ostrożnie resztę sprzętu i odstawiłam na bok. Wytarłam dokładnie jego sierść z kurzu i potu, a potem zrobiłam masaż T-touch. Wezuwiusz szybko się rozluźnił. Kiedy skończyłam zaprowadziłam go do boksu i pożegnałam się z nim, zostawiając mu parę marchewek w żłobie. Kiedy wychodziłam, natknęłam się na Deidre i Karuchnę i zdałam im raport z treningu, a potem odniosłam sprzęt ogiera i pojechałam do domku
Post został pochwalony 0 razy
|
|