Deidre
Pensjonariusz
Dołączył: 28 Sie 2010
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 21:56, 28 Sie 2010 Temat postu: Trening skokowy kl. L by MissK [SC] |
|
|
Wez jest u mnie od niedawna, ale zdążyliśmy się już bliżej poznać i myślę, że dobrze się dogadamy w skokach.
Weszłam do stajni około godziny 9:00. Zamierzałam wziąć Wezyka na drobną powtórkę ze skoków. Jednak niestety nie zastałam koni w stajni, Marcepan zdążyła rano je wypuścić jak wychodziła do pracy. Wzięłam kantar i trochę smakołyków i polazłam przez błoto na padoki. Konie były na szczęście dość blisko i kiedy mnie zobaczyły podeszły pod ogrodzenie. Ze zdziwieniem przyglądałam się jak z drugiej częsci pastwiska przyglądają się ze złością Holender i Wezyk. Ich niestety musiałam zabrać na drugie pastwisko, bo są niewykastrowani. Jakoś to przeżyli, w każdym razie tak jest lepiej, bo najpierw Flaming może zżyć się z moją rodzinką. Podeszłam raźnym krokiem do drugiego pastwiska i przywitałam się ze złośnikami, którym oburzenie minęło, kiedy dostali po marchewce. Zręcznie odsunełam Holendra i nałożyłam Wezowi kantar. Posiadam już umiejętność zakładania z biegu wysokim koniom kantar, i całe szczęście. Otworzyłam bramkę jednocześnie odpychając delikatnie Holendra. Żal mi go było, ale przecież nie wpuszczę go na pastwisko z wałachami, klaczą i źrebakiem...
Wezyk został uwiązany przed stajnią, a ja pobiegłam po sprzęt. Śpieszyłam się, bo zależało mi na jak najdłuższym treningu. Był niestety cały uwalony śliną, nie wiem co oni z Holendrem robili na pastwisku . Musiałam spędzić dłuższą chwilę na czyszczeniu go. Wez był całkiem cierpliwy, ale nie przepada za oglądaniem pyska,. Mimo wszystko musiałam go całego wyczyścić i skończyło się na drobnym podgryzieniu mi palca, za co koń został surowo złajany. Siodłanie przebiegło raczej bez przeszkód. Wsiadłam na niego z ławeczki, bo jednak jest dość wysoki, choć niewiele wyższy od Moonlight. TYLKO 5 cm.
Pojechaliśmy na halę energicznie. Juz wcześniej przygotowałam mały placyk przeszkód i kawaletek. Na początku porobiłam trochę wolt i ósemek w stępie, następnie zmieniłam kierunek. Wez był spokojny i opanowany, ale nie był tak czuły na pomoce jak moja Moonlight i musiałam trochę się z nim poszarpać i dać mu parę mocnych łydek, zanim zaczaił, że oczekuję od niego dużo. Jednak nie chciałam go od razu zniechęcać do treningu i wydawałam mu mocniejsze komendy. Potem zakłusowalismy. Jego kłus był energiczny i szybko szliśmy do przodu. Parę razy zmieniłam kierunek. Potem najechaliśmy na kawaletkę. Wezyk się trochę zdziwił i z zawahaniem przez nią przeszedł. Poklepałam go po szyi, żeby go zachęcić. Zrobiliśmy jeszcze jedną woltę wokół jednej z przeszkód i przeszłam do stępa. Kon nie był zgrzany, wręcz przeciwnie. Był jeszcze pełen energii, co pewnie wynikało z tego, że jest koniem crossowym. Po dwóch okrążeniach stępa ponownie dałam znak Wezykowi, zeby zakłusował. Na kolejnym okrążeniu zagalopowałam. Szedł bardzo energicznie, więc na początku trochę go skróciłam, i szedł dość dobrze, ale potem dałam mu znak na przyśpieszenie, co przyjął z dużym entuzjazmem, brykając. Uspokoiłam go i znowu trochę zebrałam. Najechałam na kawaletkę, którą przeskoczył bez problemu. Następnie przygotowany był mini szereg z kawaletek, potem koperta (niewysoka, ok. 30 cm). Na kawaletkach poszło mu bardzo dobrze, nie robił sobie nic z koperty i zahaczył nogą o drąg, ale nie zrzucił go. Zrobiłam małą woltę i zmianę kierunku. Wezyk skręcał bardzo ładniej, nawet zbytnio nie zwalniał. Chętnie skakał, nie miał oporów przed tą czynnością. Potem była stacjonatka 60 cm. Z mocnym wybiciem skoczył, wylądował bardzo elegancko. Mam przeczucie, ze skacze z dużym zapasem i postanowiła powtórzyć skok zerkając kątem oka na lustro. Potem był zaplanowany okser 80 cm, ale Wezowi coś się odwidziało i się zbuntował. Skarciłam go i najechałam ponownie. Trzymałam go mocno wodzami i szturchnęłam łydkami, więc skoczył, i to bardzo ładnie, z zapasikiem. Potem zaczynała się trochę wyższa partia przeszkód, którą pokonał bez większych oporów. (Jego rekord podczas tego treningu to 110 cm!). Dokładnie rozstępowałam Weza i odprowadziłam go do stajni wcześniej rozsiodłując go. Spędziłam konie z pastwiska i wróciłam do domu
by MissK
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Deidre dnia Sob 21:58, 28 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|