destiny
Dołączył: 15 Mar 2011
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:12, 01 Kwi 2011 Temat postu: 23.03 Pierwsza jazda |
|
|
Dzisiaj wielki dzień. Zamierzałam dosiąść Destiny. Wsiadłam do swojego auta i zestresowana ruszyłam do stajni WSR Ahora. Podwórze było zamiecione, w stajni czuć było świeże siano. Siwa wyglądała ponad drzwiami boksu i obserwowała to co działo się dookoła niej. Kiedy zobaczyła mnie zarżała radośnie. Poklepałam jej piękną, łabędzią szyję i poszłam do siodlarni. Zabrałam zestaw do pielęgnacji. Wróciłam do klaczy, wyprowadziłam ją z boksu i uwiązałam. Wyszczotkowałam jej sierść, wyczesałam grzywę i ogon i wyczyściłam kopyta. Odniosłam rzeczy i zabrałam rząd. Na jego widok Des nieco skuliła uszy. Stała grzecznie gdy jej wszystko zakładałam. Odkąd miała te nowe smakowe wędzidło dużo chętniej je brała. Chwyciłam wodze i ruszyłam na parkur. Teraz byłam już całkiem pewna, że siwka zaakceptuje mnie na swoim grzbiecie i nawet zechce skakać. Ustawiłam przeszkody na klasę LL. Dałam klaczy spokojnie je obejrzeć. Pobiegałam z nią trochę w ręku i dałam poskakać. Wreszcie nadszedł ten moment. Zrobiłam sobie strzemiona. Wsiadłam. Destiny stała grzecznie, tylko trochę zdziwiona. Dałam jej lekką łydkę- nic. W końcu nie wiedziała o co chodzi. To jej pierwsza jazda. Cmoknęłam. Ruszyła stępem. Postanowiłam na razie dogadywać się z nią poprzez komendy głosowe i powoli wdrażać resztę. Problem sprawiało jedynie skręcanie, ale kiedy delikatnie pociągnęłam jakąś wodzę, ona od razu skręcała w tym kierunku. Świetnie. Po kilkunastu minutach stępa, ponownie cmoknęłam. Destiny przyspieszyła do żwawego kłusa. Najechałam na drążki. Zachowywała się tak, jakby mnie na jej grzbiecie wcale nie było, a polecenia wydawało powietrze. Cudnie kłusowała. Naprowadziłam ją na maleńkiego krzyżaczka. Zawahała się trochę i w miarę zbliżania się do przeszkody zwalniała. Gdy do jej uszu dobiegło cmoknięcie wiedziała co robić. Przyspieszyła i po chwili była już po drugiej stronie przeszkody. Wiedziałam, że siwa ma do tego talent. Skakałyśmy stopniowo coraz wyżej. Popędziłam ją do galopu, aby mogła skakać wyżej. Najlepiej szło jej na stacjonatach. Pokonywała wszystkie przeszkody. Nie zależnie od wysokości. Kochała to. Po ponad godzinie jazdy zwolniłyśmy do stępa. Popuściłam wodze żeby mogła wyciągnąć szyję. Wcale nie przejmowała się moją obecnością na jej grzbiecie. Chyba domyśliła się, że od tego nie ucieknie nawet jakby nie wiadomo ile razy mnie zrzuciła. Za to właśnie ją kocham. Za jej inteligencję, mądrość i piękno, nie tylko te na zewnątrz. Kiedy pot na ciele klaczy wysechł pojechałyśmy do stajni. Przed budynkiem zsiadłam. Wprowadziłam klacz, przywiązałam i zdjęłam rząd. Wyczyściłam ją dokładnie i zostawiłam w boksie. Tej jazdy nigdy nie zapomnę.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez destiny dnia Wto 20:16, 05 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|