destiny
Dołączył: 15 Mar 2011
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 13:42, 07 Kwi 2011 Temat postu: 4.04 Pierwszy teren |
|
|
Jadąc do stajni wpadłam na pomysł zabrania Destiny w jej pierwszy teren. Z pewnością będzie zachwycona. Po drodze zatrzymałam się jeszcze w jakimś sklepie i kupiłam jabłka i coś do jedzenia dla siebie. Zrobimy sobie piknik. W stajni przy boksie siwulki ktoś stał. Widziałam go wczoraj. Obserwował jak ja i arabka skaczemy. Przedstawił się i zapytał czy nie chcę przypadkiem sprzedać mojej klaczy. Od razu stwierdziłam, że nie. On coś tam mruczał pod nosem i dał mi swoją wizytówkę w razie gdybym jednak się zdecydowała. Gdy tylko zniknął z pola widzenia podarłam ją i wyrzuciłam do kosza. Jak on mógł myśleć, że sprzedam mu moje kochanie? Przytuliłam siwulkę.
-Nigdy nikomu Cię nie sprzedam. Obiecuję.
Dałam jej buziaczka w czoło i obdarowałam jednym, soczystym jabłuszkiem. Zostawiłam rzeczy obok boksu i poszłam do siodlarni. Destiny męczyła się, wyciągała szyję żeby tylko złapać jakiś przysmak. Po długiej pielęgnacji i przygotowywaniu jej do jazdy, włożyłam wszystko do mojego plecaka. Założyłam go i wyprowadziłam klacz ze stajni. Wsiadłam i ruszyłam z nią na ścieżkę. Arabka była bardzo podekscytowana. Zawsze lubiła poznawać nowe miejsca. Pierwszy wspólny teren. Czułam się taka szczęśliwa. Stępowałyśmy pomiędzy drzewami. Wiatr roznosił zapach sosen. Po kilkunastu minutach spaceru dałam klaczy łydkę i przeszła do kłusa. Zza krzaków wybiegł lis. Na jego widok klacz spanikowała. Rżała przeraźliwie i nie reagowała na moje uspokajanie. Stanęła dęba i nerwowo wymachiwała kopytami. Rudy zwierzak sam się przestraszył i zwiał ile sił w łapach. Dałam klaczy łydkę. Zakłusowała. Skręciłam w ścieżkę prowadzącą na pewną polankę. Raźnym chodem szybko tam dotarłyśmy. Rozsiodłałam klacz. Obok sprzętu rozłożyłam to co było w plecaku. Kiedy siwa ze smakiem pochłaniała jabłka ja jadłam przepyszne kanapki. Gdy obie zjadłyśmy położyłam się na trawie i oparłam głowę o siodło. Widząc to, Destiny też się położyła, ale jej głowa wylądowała na moich kolanach. Głaskałam ją i cały czas do niej mówiłam. Ona uwielbia takie pieszczoty, kiedyś siadałam w jej boksie i potrafiłam godzinami ją przytulać i głaskać. Arabka zaczęła się robić senna. Czas ruszać. Razem z kobyłką leniwie wstałyśmy z ziemi. Przejechałam jej sierść szczotką. Założyłam rząd, spakowałam rzeczy do plecaka i dosiadłam siwulki. Na początek leniwie stępowałyśmy po tej pięknej polance. Bardzo mi się tu spodobało. Postanowiłam przynajmniej raz w tygodniu przyjeżdżać tu z Dest. Kłusowałyśmy chwilę i powolnym galopem wjechałyśmy między drzewa. Kolejnym celem było pobliskie wzgórze z którego widać całą okolicę. Zrobiłam półsiad i popędziłam klacz. Szybkim galopem wyjechałyśmy z lasu. Przed nami była łąka i nasz cel. Dałam siwej kolejną łydkę. Przyspieszyła do cwału. Dojechałyśmy. Ściągnęłam wodze i zatrzymałam Destiny. Widok naprawdę był przecudny. Stałyśmy tak jeszcze chwilę. Uznałam, że wystarczy na dziś. Zawróciłam klacz i pojechałyśmy do stadniny. Wyczyściłam siwą i odstawiłam do boksu. Świetny był ten teren.
Post został pochwalony 0 razy
|
|